Basia

Osłonki na doniczki z plastikowych butelek

Rozmnażając fiołki z listków stanęłam przed potrzebą posiadania sporej ilości małych doniczek. Do tej pory wykorzystywałam kubeczki po jogurtach, ale dziś wpadłam na nowy pomysł 🙂

Kubeczki po jogurtach są dobre dla innych roślin – takich, które bardziej rosną wzwyż niż wszerz 🙂 Dla fiołków najlepiej sprawdzają się opakowania po śmietanie, serkach wiejskich itp. – niższe i szersze. Niestety takich mam tylko kilka. Dodatkowo zbierałam doniczki produkcyjne, w których kupowałam rośliny. Tutaj pojawia się jednak problem podstawki / osłonki. Parapet mam dość wąski więc żadne talerzyki nie wchodzą w grę. Z kolei na osłonki sklepowe szkoda mi pieniędzy, bo nie wiem jeszcze ile roślinek przetrwa.

Dzisiaj rano zużywając resztki mleka do naleśników mnie olśniło! 😀 Przecież mogę wykorzystać butelkę jako osłonkę na doniczkę, jest w idealnym rozmiarze! Niewiele się zastanawiając odcięłam potrzebną mi część butelki i przymierzyłam do doniczek – pasują idealnie 🙂 Jeśli potrzebujecie większej osłonki – możecie wykorzystać część butelki po 2-litrowym napoju gazowanym 🙂

Jeśli utniecie wyższy kawałek butelki, możecie z niego zrobić doniczkę samo-nawadniającą. Wystarczy, że od doniczki z ziemią pociągniecie na dno butelki bawełniany sznurek. Wtedy taką roślinę podlewamy do osłonki, a woda po sznurku wędruje do góry. 🙂

Tutaj pokazuję Wam niczym nie ozdobione osłonki. Można je dowolnie pomalować, powyklejać, ozdobić – ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia! 🙂 Swoje mam zamiar pomalować farbą w sprayu – na pewno podzielę się z Wami efektami mojej pracy 🙂

Co myślicie o takim wykorzystaniu plastikowych butelek?

Posted by Basia in Zrób to sam, 7 comments

Noworoczne plany

Witam Was wszystkich serdecznie w Nowym Roku 2013 🙂 I na początku chciałabym życzyć Wam wszystkiego co najlepsze! Niech Wasze marzenia się spełnią a Wy sami sięgajcie marzeniami wciąż dalej i dalej. Niech ten Nowy Rok będzie dla Was czasem radości i rozwoju, a cały wszechświat niech sprzyja realizacji Waszych planów 🙂

Za oknem zima w pełni i wydawałoby się, że aura nie sprzyja ogrodniczym rozważaniom – a jednak! Czas pomału planować co zasiejemy w tym sezonie. Jeśli chcecie część roślin w mieszkaniu i/lub na balkonie uzyskać z własnego siewu to czas na to przypada w okresie od lutego do kwietnia (w zależności od gatunku rośliny).

Ja mam ambitne plany siewne na ten sezon 🙂 Zobaczymy co mi z tego faktycznie wyjdzie. Zrobiłam sobie listę roślin, które chcę wysiać. Oto one:

  • pomidorki koktajlowe – „Maskotka”
  • papryka
  • sałata masłowa
  • rukola
  • roszponka
  • stewia
  • majeranek (wysiać lub kupić sadzonkę)
  • pietruszka
  • koperek
  • szczypiorek (z nasion lub z dymek, a najpewniej jedno i drugie bo szczypiorku nigdy za wiele 🙂 )
  • bazylia
  • estragon
  • trawa cytrynowa (tak jak majeranek, albo nasionka albo sadzonka)
  • rozmaryn
  • mięta

Jak widzicie część planów pokrywa się z tym co siałam w zeszłym roku, doszło też jednak kilka nowych roślin. Nie mogę się doczekać już stewii bo sporo o niej poczytałam i mam bardzo wysokie co do niej oczekiwania 😉 Majeranek i estragon przydadzą się w kuchni. Chcę spróbować trawy cytrynowej – jestem strasznie ciekawa jak będzie rosła na balkonie 🙂

Nie ma na liście papryczek chili – jeszcze nie zdecydowałam czy będę je w tym roku siać. Jeszcze suszą mi się zeszłoroczne zbiory i sama nie wiem czy znajdę w kuchni zastosowanie dla większej ilości chili – nie jesteśmy fanami AŻ tak ostrych potraw 😉 Zobaczymy. Ale jeśli nawet to będą to góra 2-3 krzaczki, na pewno nie 11 tak jak to miało miejsce w zeszłym roku 🙂

Zamiast papryczek chili chcę spróbować uprawy papryki słodkiej – tą zdecydowanie zużyję 🙂 Pomidorki koktajlowe zostają, ale zmieniam odmianę. W zeszłym roku po prostu kupiłam pierwsze nasionka, które zwróciły moją uwagę na półce w sklepie. Teraz chcę odmiany odpornej na zarazę ziemniaczaną, która zdziesiątkowała mi zbiory w zeszłym roku. Będę siać „Maskotkę” – zobaczymy jak z tą jej odpornością 😉

Rozmaryn i mięta są na liście bardziej z przekory. Obie roślinki uwielbiam i obie (podobno) trudno jest wyhodować z nasion. I o tą trudność mi głównie chodzi – chciałabym do tego podejść bardziej jak do eksperymentu i zobaczyć czy się uda. Sadzonkę rozmarynu mam jeszcze z zeszłego roku, jednak zaatakował ją mączniak rzekomy i nie wiem co z tego będzie. Od zawsze mam problemy z przezimowaniem rozmarynu w domu i jeszcze nigdy mi się to nie udało 🙁 Natomiast mięty próbuję aktualnie przezimować na balkonie – też nie mam pojęcia co z nich zostanie, ale akurat sadzonki mięty są najprostsze do kupienia i rosną bardzo szybko. 🙂

Dodatkowo chcę zasadzić truskawki pnące. Miałam taki plan w zeszłym roku ale niestety na giełdzie ich nie było i kupiłam w zamian poziomki. W tym roku chcę naprawić ten błąd i postanowiłam zamówić sadzonki na portalu aukcyjnym. Ciekawa jestem jaka będzie ich jakość i jak będą rosły – na pewno się o tym ode mnie dowiecie 🙂

To tyle jeśli chodzi o jadalną część balkonów. W kwestii ozdobnej chcę na wiosnę wysadzić skrzynkę tulipanów, narcyzów, hiacyntów itp. – zależy co będzie dostępne w sklepach 🙂 Są to przepiękne kwiatki i może uda mi się zachować cebule na następny rok. Mam dwie sadzonki pelargonii z zeszłego roku, może je rozsadzę na więcej sadzonek. Dodatkowo chciałabym coś wysiać. I tutaj zastanawiam się pomiędzy osteospermum (stokrotką afrykańską), kocanką i aksamitką. Pewnie stanie na osteospermum 🙂 Gazanie w zeszłym roku mi się nie sprawdziły bo zjadły je mszyce 🙁 Ale kupowałam je jako sadzonki więc bardzo możliwe, że pomimo moich oględzin przywiozłam je już ze szkodnikami. W tym roku chcę siać sama aby uniknąć tego typu „pasażerów na gapę”.

To w zasadzie tyle jeśli chodzi o moje nowo-sezonowe rozważania 🙂 Na co chcę zwrócić uwagę w tym roku to odpowiedni rozmiar doniczek. Każde zioło posadzę w osobnej doniczce, poza pietruszką, koperkiem i szczypiorkiem, które ze względu na swoją sezonowość dostaną wspólne lokum 🙂 Dodatkowo pomidorki i papryki posadzę do większych doniczek – takich w jakich uprawiałam papryczki chili. Powinny dzięki temu lepiej rosnąć i obficiej owocować.

A jakie Wy macie plany ogrodnicze na ten nowy sezon? 🙂

Posted by Basia in Aktualności, Kalendarz upraw, 9 comments

Fiołki – rozdzielanie sadzonek

W poprzednim wpisie pokazałam Wam jak wyglądają moje sadzonki fiołków, wyhodowane z listków. Dzisiaj opowiem Wam w jaki sposób rozdzielałam sadzonki do osobnych doniczek 🙂

Rozdzielałam 3 sadzonki, które były najbardziej rozrośnięte. Pokażę Wam jak wyglądały sadzonki przed i co po kolei udało mi się z nich uzyskać 🙂

Pierwsza sadzonka wyjęta z doniczki:

Rozdzieliłam ją na dwie mniejsze sadzonki – w tym jedną zostawiłam razem z listkiem, z którego wyrosła. Bałam się oddzielać je od listków żeby ich nie uszkodzić. Wyszły takie sadzonki:

Drugą rozdzielaną sadzonką było to co wyrosło z chyba największego z moich listków. Tutaj problem polegał na tym, że sadzonka zaczęła wyrastać z samego liścia a nie z jego gałązki. Dodatkowo małe listki rosły również na spodzie liścia 😉 .

Oddzieliłam tylko te od spodu – tych co rosły na liściu nawet nie próbowałam bo na pewno bym je uszkodziła. Wobec tego uzyskałam jedną malutką sadzonkę pobraną ze spodu liścia, no i całą resztę 😉

Ostatnia sadzonka rozmnożyła się chyba najładniej 🙂 a przynajmniej najbardziej „książkowo„. Wszystkie sadzonki wyrosły z łodyżki listka i bardzo ładnie się ukorzeniły, co pięknie widać na poniższym zdjęciu.

Z tej roślinki uzyskałam 3 sadzonki, a mogłabym jeszcze jedną ale już mi miejsca brakuje na parapecie 😉 Na poniższym zdjęciu widać 2 na mojej dłoni a 3cia leży na gazetce pod spodem. Przy tej sadzonce do rozdzielania musiałam jednak użyć noża (użyłam bardzo ostrego noża ceramicznego), przy poprzednich odchodziły ładnie palcami.

W związku z tym całym przesadzaniem, trochę mi się namnożyło fiołków na parapecie 😉 A czekają na mnie jeszcze 3 sadzonki do rozdzielenia, z czego jedna już jest w zasadzie gotowa 🙂 Nie wiem gdzie ja to wszystko postawię, muszę chyba przygotować inne parapety na przyjęcie fiołków 😉 ciekawe tylko co na to mój kot 😀 on uwielbia się zajmować roślinkami, tylko niekoniecznie w sposób przeze mnie akceptowany 😀

Posted by Basia in Aktualności, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 4 comments

Rozmnażanie fiołków

Jakiś czas temu wspominałam Wam, że próbuję rozmnażać fiołki z listków. Dziś pokażę Wam jak wyglądają moje zmagania 🙂

Nie pamiętam kiedy dokładnie zaczęłam – i trochę jestem na siebie za to zła. Pierwsze zdjęcie mam z 5 września (powyżej) i przedstawia ono już 5 zasadzonych listków. Wiem tylko tyle, że 2 z nich wcześniej ukorzeniłam w wodzie a resztę po prostu zanurzyłam w ukorzeniaczu i wsadziłam od razu do ziemi. Jako małe doniczki posłużyły mi niezastąpione kubeczki po jogurtach 🙂 małe, poręczne i co najważniejsze – za darmo! 🙂 Ostatnio je pomalowałam i nie wyglądają wcale tak źle 😉

W każdym razie, ukorzenione listki w połowie września zaczęły puszczać już pierwsze listki – czyli po niecałych 2 tygodniach od zasadzenia. Sam proces ukorzeniania z tego co pamiętam był długi – trwał coś około miesiąca. Natomiast już zasadzone widać, że szybko rosną 😉 Listki, które wsadziłam bezpośrednio do ziemi rosną dużo wolniej… W zasadzie dopiero około połowy października jeden z nich zaczął wypuszczać listki:

Niedawno zauważyłam, że kolejny z nich również coś wypuszcza. Co najważniejsze – dzieje się to bardzo powoli. Jeśli ktoś z Was zachce rozmnażać fiołki z listków, zdecydowanie polecam najpierw ukorzenić je w wodzie. Ma to przede wszystkim taką zaletę, że cały czas widzimy jakie jest stadium ukorzeniania i nie przychodzą nam do głowy głupie pomysły takie jak wyciąganie listka z ziemi 🙂  Gdy wyglądają już tak jak na poniższym zdjęciu to możecie przesadzać je do ziemi.

Ja użyłam zwykłej, najtańszej ziemi do roślin doniczkowych i jak na razie się sprawdza. Wtedy pozostaje nam tylko czekać aż zaczną się rozrastać 🙂 Ja swoje niedługo planuję przesadzić do większych doniczek, a przynajmniej te 2 sadzonki co mam najdłużej.

Będę dodawać na bieżąco zdjęcia przedstawiające moje sadzonki fiołków do osobnej galerii. Tam możecie śledzić moje postępy 🙂 Nie pytajcie mnie też jakie mam kolory tych fiołków – bo sama nie wiem! Wiem, że jeden jest biały 🙂 To ten ostatni, który ukorzeniłam w wodzie. Reszta będzie niespodzianką 🙂

Posted by Basia in Aktualności, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 13 comments

Papryczki Chili – zbiory

Wszystkie papryczki już wydały plony – nie wszystkich jeszcze spróbowałam, części się boję 😀

 

Przedstawię Wam jak wyglądają dojrzałe owoce z każdego gatunku papryk jakie mam.

Cyklon:

 

Westlandia:

 

Brazilian:

 

Red Habanero:

 

Pimenta:

 

Jeśli chodzi o skalę ostrości to Pimenta jest najłagodniejsza, a Habanero najostrzejsza. Do tej pory spróbowałam Pimenty, Westlandii i Cyklonu. Przede mną jeszcze Brazilian, a Habanero chyba się nie odważę 🙂

Ostrość papryk mierzy się skalą Scoville’a, która w zasadzie mierzy zawartość kapsaicyny w produkcie. Kapsaicyna jest tą substancją odpowiedzialną za odczuwalną ostrość. Skala Scoville’a wygląda tak:

Skala Scoville
Wartość według skali Rodzaj substancji chemicznej lub przyprawy
15 000 000–16 000 000 czysta kapsaicyna
8 600 000–9 100 000 różne kapsaicynoidy (np. homokapsaicyna, homodihydrokapsaicyna, nordihydrokapsaicyna)
5 000 000–5 300 000 gaz pieprzowy, środek drażniący FN 303
2 000 000 papryka Trinidad Moruga Scorpion
1 463 700 papryka Trinidad Scorpion Butch T
855 000–1 075 000 papryka „naga jolokia”
876 000–970 000 papryka dorset naga (wpisana w 2007 do księgi rekordów Guinnessa jako najostrzejszy gatunek papryki)
350 000–580 000 pieprz red savina
100 000–350 000 guntur chilli, papryka habanero, pieprz Scotch bonnet, pieprz datil, rocoto, piri-piri, madame Jeanette, jamajski ostry pieprz
50 000–100 000 chili ptasie oko/pieprz tajski/pieprz indiański, pieprz malagueta, pieprz chiltepin, pieprz pequin
30 000–50 000 pieprz cayenne, papryka jagodowa
10 000–23 000 papryka serrano
2 500–8 000 papryka jalapeño, chili guajillo, meksykańskie odmiany papryki anaheim, papryka węgierska, przyprawa tabasco
500–2500 papryka anaheim, poblano, papryka rocotillo, peppadew
100–500 papryka pimento, peperoncini
0 słodka papryka roczna

Cytuję za wikipedią.

Na powyższej skali znajdują się tylko dwie z moich papryczek

  • Pimenta – 100 – 500
  • Habanero – 100 000 – 350 000

Jeśli chodzi o ostrość reszty, to z tego co udało mi się znaleźć to:

  • Cyklon – 1 000 – 5 000 [źródło]
  • Westlandia – nie mogę znaleźć żadnych informacji ale moim zdaniem była sporo ostrzejsza od Cyklonu [wg opinii z forum chilihead.pl Westlandia ma ok 25 000]
  • Brazilian – nie mogę znaleźć informacji i nie próbowałam 🙂 Jak spróbuję to dopiszę 🙂 [dopisek z 25.11.2012 – spróbowałam i jest dość łagodne. Ostrzejsze sporo niż pimenta ale jednocześnie łagodniejsze od cyklonu. Ja bym jej dała ok 1 000 – 2 000 w skali Scoville’a.]

Papryczki mam zamiar ususzyć i przemielić na przyprawę. Stwierdziłam, że tak je najszybciej wykorzystam 🙂 Mogłabym marynować, mrozić, robić sosy/pasty – ale jako, że nie jesteśmy fanami ostrych przekąsek to z tego rezygnuję. A przyprawy zawsze będę mogła dodać mniej lub więcej – wedle uznania 🙂

W przyszłym roku też na pewno będę sadzić papryczki ale zainwestuję w lepszą ziemię, albo przynajmniej ją wypiekę w piekarniku. W tym roku miałam dość sporo szkodników na paprykach – mszyce, wciornastki, ziemiórki, przędziorki i cholera wie co jeszcze 😛 Tak więc następnym razem będę się musiała lepiej zabezpieczyć 🙂 Przede wszystkim – lepsza ziemia i drenaż 🙂 Potem nawożenie i jakieś opryski zapobiegawcze… I może się uda mieć większe plony 🙂

Posted by Basia in Aktualności, 17 comments

Pierwsza czerwona papryczka!

Jak w tytule – wczoraj rano przywitała mnie pierwsza czerwona papryczka 🙂 Co ciekawe, poprzedniej nocy śniły mi się właśnie czerwone papryczki – ech te prorocze sny 😀

Oto czerwoniutka chili pimenta:

 

Kilka dni temu (17 września) zrobiłam też zdjęcia wszystkim papryczkom aby pokazać jak wyglądają ich owoce. Wszystkie pokazuję poniżej.

Cyklon:

 

Red Habanero:

 

Brazilian:

 

Pimenta:

 

Westlandia:

 

A dziś westlandia już zaczęła zmieniać kolor:

 

Wygląda na to że w najbliższym czasie czekają mnie zbiory papryczek chili 🙂 już nie mogę się doczekać degustacji! Będzie ostro 🙂

Posted by Basia in Aktualności, 2 comments

Koniec lata

Witajcie po długiej przerwie 🙂 Wrzesień oficjalnie uważam za rozpoczęty – koniec urlopów! Czas nadrobić zaległości na blogu 🙂

Zacznę od pomidorków koktajlowych:

Pomimo zarazy ziemniaczanej kilka pomidorków zdążyliśmy zjeść 🙂 Myślę, że gdyby nie ta choroba to zbiory byłyby dużo obfitsze… ale niestety – mam nauczkę na przyszłość. W przyszłym roku jeśli zdecyduję się na pomidorki koktajlowe zdecydowanie wykonam jakieś opryski uodparniające na początku sezonu bo serce się kraje jak zostają takie kikuty:

(tak, te z tyłu to resztki sadzonek pomidorków :/ )

Teraz dojrzewa jeszcze kilka żółtych niedobitków, ale jako że temperatury coraz niższe i słońca coraz mniej to wolno im to idzie. 🙁

Pięknie za to rosną wszystkie zioła z miętami na czele 🙂 Mojej nieobecności nie przeżyły lawenda i poziomki i zostały już dawno wyrzucone. Wśród poziomek rosła mięta pieprzowa a z lawendą posadzony był tymianek. Obie roślinki mają już swoje doniczki a z mięty udało mi się zrobić jeszcze jedną małą sadzonkę bo szkoda mi było jej wyrzucać 😀

Pelargonie pięknie się rozkwitły i ani myślą przestać 🙂 Pięknie zdobią balkon. Na przyszły rok na pewno chcę więcej kwitnących roślin, może nawet sama pokuszę się o wysiew z nasion np. surfinii albo osteospermum. Zobaczymy 🙂

Za to najwięcej radości przynoszą mi papryczki chili 🙂 Rosną pięknie (pomimo okupujących je wciornastków z którymi nie mogę sobie poradzić :/)

Zapowiada się sporo okazałych papryczek 🙂

Po więcej zdjęć zapraszam do galerii balkonów i papryczek chili 🙂

Na chwilę obecną staram się rozmnożyć fiołki z listków i pomału pojawiają się małe nowe listki 🙂 Zdjęcia dodam niedługo jak zacznie być coś konkretnego widoczne. Dodatkowo chcę na jesieni posadzić kwiaty cebulowe do doniczek aby na wiosnę zakwitły. Mam gdzieś schowane kilka cebul hiacyntów, dokupię jeszcze jakieś tulipany i żonkile i liczę na piękną wiosenną kompozycję 🙂

Przede mną również powolne przenoszenie roślin z powrotem do mieszkania – na zewnątrz temperatury są coraz niższe.. Chociaż mam szczerą nadzieję przetrzymać je na balkonach jeszcze do drugiej połowy października – zobaczymy co z tego będzie 🙂

Posted by Basia in Aktualności, 1 comment

Ekologiczne środki ochrony roślin

Uprawiając rośliny jadalne trzeba pamiętać o konieczności używania naturalnych nawozów i środków ochrony roślin. Nie chcemy się przecież zatruć!

Posted by Basia in Szkodniki i choroby roślin, 1 comment