Szkodniki i choroby roślin

Choroby grzybowe na pomidorach – jak sobie z nimi poradzić?

Choroby grzybowe na pomidorach – jak sobie z nimi poradzić?

Dużo deszczu, chłodne noce, mało słońca. To praktycznie idealne warunki dla rozwoju chorób grzybowych, ale mogą one atakować również w innych warunkach. Zawsze najłatwiej zapobiegać, trudniej leczyć. Co robić jeśli zauważymy je na naszych roślinach?

Continue reading →
Posted by Basia in Porady, Szkodniki i choroby roślin, 1 comment
Na mojej roślinie pojawił się robal! Co mam robić?

Na mojej roślinie pojawił się robal! Co mam robić?

Sezon w pełni. Wielu z nas dalej jest w mniejszej lub większej izolacji, część pracuje zdalnie. Mamy dużo czasu żeby zaglądać do naszych roślin 😉 I przychodzi ten moment, kiedy pojawia się jakiś owad! Co wtedy robić?

Kiedy spotkamy jakiegoś przybysza, którego nie znamy, z reguły pierwsze co się pojawia to strach. A jak się boimy to albo uciekamy albo podejmujemy się walki. W przypadku ogródków mniejszych lub większych, nawet jeśli początkowo weźmiemy nogi za pas, to w kolejnym kroku szykujemy się do walki.

Szukamy więc pomocy. Czasem idziemy do najbliższego sklepu z działem ogrodniczym i liczymy na poradę. Wybieramy wtedy jakiś środek ze sklepowej półki, wracamy do domu i pryskamy.

W innych przypadkach najpierw wertujemy internet w poszukiwaniu najlepszych przepisów na naturalne opryski przeciw szkodnikom. Czytamy o gnojówkach, naparach, wyciągach i innych specyfikach. Kupujemy lub zbieramy zioła czy inne składniki, mieszamy, szykujemy, pryskamy.

Z przerażeniem i zaciekłością staramy się pozbyć z naszych roślin wszystkiego co tylko się rusza, często nawet nie zastanowiwszy się chociaż przez chwilę co to właściwie za stworzenie się u nas pojawiło.

A przecież ogród (również ten balkonowy), to nie tylko flora. To również fauna. I oba te światy ze sobą współistnieją. Tam gdzie są rośliny, pojawiają się również inne organizmy – i to jest naturalne! I tak, część z tych gości będzie konsumować nasze rośliny. Ale równie liczna część będzie… konsumować tych pierwszych konsumentów! Taki jest naturalny cykl przyrody.

Na przykład na naszej sałacie może pojawić się mszyca. I zacznie ją konsumować 😉 Póki mszycy nie ma bardzo dużo to w większości przypadków sałacie nic się nie stanie. A my możemy po prostu umyć jej listki przed spożyciem. I jeśli pozwolimy tej mszycy sobie trochę pobuszować to w naturalny sposób po jakimś czasie (z reguły ok 2-3 tygodniach) pojawią się naturalne drapieżniki. Biedronki, złotooki, bzygi, różne gatunki chrząszczy… Zarówno dorosłe owady jak i ich larwy mogą zjadać te nasze mszyce. Larwy często są zupełnie niepodobne do dorosłych owadów i mogą wzbudzać strach. A są zupełnie nieszkodliwe, wręcz przeciwnie! Natura to największy sprzymierzeniec ogrodnika, jeśli tylko pozwolimy jej działać ♥ Bo jeśli będziemy tępić te mszyce co do jednej sztuki to te wszystkie drapieżniki nie przybędą do nas na pomoc bo… nie będą miały co jeść!

Dlatego jeśli pojawi się u Ciebie jakiś nieznany Ci przybysz to postępuj tak:



1. Poznaj go!

Dowiedz się dokładnie co to za gość. Tutaj poradą służą grupy ogrodnicze, ale również technologia. Od siebie bardzo polecam aplikację Obiektyw Google. Robimy owadowi zdjęcie i wrzucamy do aplikacji, a ona szuka podobnych zdjęć w internecie i porównuje z naszym. W ten sposób otrzymujemy podpowiedź co do gatunku owada. W ten sposób możecie też identyfikować rośliny!

2. Zastanów się, czy naprawdę stanowi zagrożenie?

Jeśli już wiemy co to za przybysz do nas przyleciał z wiatrem to możemy się doedukować i sprawdzić czy chce on skonsumować nasze rośliny? I nawet jeśli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca to zachęcam bardzo aby pierwszym odruchem, zamiast chęci eksterminacji, stała się… obserwacja! Obserwuj tego owada, patrz jak czuje się roślina na której zaczyna żerować, jak zmienia się jego populacja. W wielu przypadkach nie jest wymagana nasza interwencja bo po tych 2-3 tygodniach pojawią się naturalne drapieżniki i zrobią porządek przywracając równowagę 🙂

3. Nie zabijaj, jeśli nie musisz

Możesz np na swojej bazylii znaleźć gąsienice. W naturze część z nich padnie ofiarą ptaków, ale tym będzie ciężko polować na Twoim balkonie. Możesz próbować szykować opryski czy inne cuda żeby się ich pozbyć, ale… najłatwiej po prostu będzie wyrzucić je za balkon! Pryskanie zostaw sobie jako ostateczną broń 😉

4. Jeśli roślina wyraźnie słabnie – działaj!

Jeśli zauważysz, że populacja szkodnika zaczyna wyraźnie roślinie szkodzić (więdnie, żółkną jej liście itp) to działaj. Natomiast w pierwszej kolejności sięgaj po sposoby naturalne. A opryski wykonuj najlepiej pod wieczór, w ciągu dnia mogą zaszkodzić pszczołom. Możesz też usuwać szkodniki mechanicznie – albo ręcznie, albo… np przy użyciu taśmy klejącej 😉 Czasem trzeba działać, i to jest ok. W końcu uprawiamy te rośliny na własny plon 🙂

Możesz np. sprawdzić mój przepis na naturalny oprysk ziołowy.

5. Dbaj o rośliny, aby były silne

Silne rośliny łatwiej poradzą sobie z atakiem szkodników czy choroby. Tak jak nasz organizm – jeśli jesteśmy pełni sił, zdrowo się odżywiamy, dbamy o ruch, to lepiej przechodzimy wszelkie infekcje. Zapewnij swoim roślinom odpowiednie warunki, nie przelewaj ich, dbaj o stosowne nawożenie, nie sadź ich za gęsto… To wszystko sprawi, że będą silniejsze i te kilka mszyc czy innych konsumentów nie będzie stanowiło dla nich zagrożenia.

6. Jak tylko możesz to dbaj o różnorodność!

Różnorodność jest kluczem do sukcesu w wielu ogrodach, również tych balkonowych. Przecież wszyscy wiemy że najwięcej środków ochrony roślin stosuje się w monokulturach. Tam gdzie na wielkich obszarach uprawiana jest tylko jedna roślina. A jak często na naszym balkonie są np. tylko pomidory i papryki? 😉 Dlatego zachęcam do różnorodności! Dodaj doniczkę z ziołami, doniczkę z łąką kwietną, donicę z roślinami miododajnymi, postaw na różne odmiany tych pomidorów czy papryk. Może uda Ci się na balkonie wprowadzić jakieś piętra roślinności w postaci krzewów? Może dasz się przekonać i zbudujesz domek dla owadów? Poidełko dla owadów lub ptaków? Tak czy inaczej, im większa różnorodność (i flory i fauny) tym większa stabilność ekosystemu. Im więcej miejsc gdzie mogą bytować różnego rodzaju owady, tym większa szansa że ruszą z odsieczą jak tylko pojawi się ta przeklęta mszyca. Obecność tych wszystkich stworzeń sprawi, że Ty jako ogrodnik będziesz mieć mniej pracy! A chyba dobrze jest sobie upraszczać życie tam gdzie tylko się da? 😉

Posted by Basia in Porady, Szkodniki i choroby roślin, 1 comment
6 rzeczy, których (być może) nie wiecie o mszycach

6 rzeczy, których (być może) nie wiecie o mszycach

W tym roku jest plaga mszyc. Z kim nie rozmawiam, ten narzeka na wyjątkowo uciążliwe w tym roku mszyce. Jasne, mamy też do kompletu wciornastki, mączliki, przędziorki i inne. Ale zdaje się, że królowa jest tylko jedna 😉

U mnie wyjątkowo obsiadły melona. Nie ma listka (ani pąka kwiatu) bez śladu tych szkodników. Przyznam, że już kilka razy miałam ochotę go po prostu wyrzucić. Ale póki co, testuję wszystkie znane mi (i nieznane) środki żeby się mszyc pozbyć. Coś tam działa, coś działa mniej, ale walka trwa. A dopóki walczysz, nie przegrałeś! 😀

Tak czy inaczej, wroga warto dobrze poznać 😉 Dlatego mam dzisiaj dla Was kilka ciekawostek o mszycach. Ciekawa jestem – czy to wszystko już wiedzieliście? Czy na poniższej liście będą jakieś nowe dla Was informacje?

1. Mszyce mają różne kolory

Najczęściej spotykamy mszyce zielone i czarne. U mnie na balkonie pojawiają się tylko zielone, a jeśli widzę czarne sztuki – to ze skrzydełkami. Mszyc jednak jest kilka tysięcy gatunków! Wśród nich znajdziecie mszyce pomarańczowe, żółte, różowe, białe, szare, a nawet czerwone!

2. Niektóre mszyce przenoszą swoje kolonie na inne rośliny

Jak wyżej wspomniałam, wśród kolonii mszyc znajdują się pojedyncze osobniki ze skrzydłami. Mają one na celu przeniesienie kolonii w inne miejsce, gdyż mszyce dzielą się na dwie grupy:

  • Takie, które całe swoje życie żerują na jednym gatunku (jednodomowe)
  • Oraz takie, które podjedzą sobie w jednym miejscu, a potem przenoszą się gdzie indziej 😉 (dwudomowe)

Przy czym warto też wiedzieć, że mszyce składają jaja tylko na jesień – łatwiej im w ten sposób przetrwać zimę. Z tych jaj wiosną wykluwa się pierwsze pokolenie – same samice! W czasie wiosny i lata mszyce nie potrzebują samców do rozmnażania. Samice rodzą kolejne samice – aż do jesieni. Wtedy pojawiają się samce, które zapładniają samice. Te z kolei składają jaja, które będą zimować aż do kolejnej wiosny. I cykl zostaje zamknięty.

Na poniższym zdjęciu najprawdopodobniej udało mi się uchwycić moment porodu 😉

Natomiast jeśli mamy do czynienia z mszycami dwudomowymi, to w międzyczasie pojawiają się wyżej wspomniane skrzydlate osobniki, które przenoszą kolonię na kolejnego roślinnego żywiciela. W dalszym ciągu jednak są to wyłącznie samice, które na nowej roślinie rodzą kolejne. Panowie potrzebni są tylko na jesień 😉

Niestety zła wiadomość jest taka, że najczęściej występujące mszyce dwudomowe, jako pierwszego żywiciela wybierają jakieś chwasty. A na żywiciela głównego przylatują do nas na balkon aby spędzić tam całą wiosnę i lato 😉 I dopiero na jesień pojawią się skrzydlate osobniki, które wrócą na pierwotny chwast aby tam złożyć jaja i przezimować. Dlatego (raczej) nie ma co czekać aż same znikną.

3. Mają kłująco – ssący aparat gębowy

A co to znaczy? To znaczy że wbijają się w liść, pąk lub łodygę i wysysają soki z wnętrza rośliny. Nie zjadają liści jak np gąsienice. A to z kolei ma przełożenie na nasze strategie walki. Otóż wszystkie szkodniki, które jedzą liście można otruć wprowadzając na liść jakąś substancję, która zareaguje z ich układem pokarmowym. Ale nie mszyce! One nie zjadają liścia, tylko wbijają się jak komar. Możemy zatem działać na dwa sposoby:

  • Używając preparatów, które działają przy styczności z ciałem mszycy – raniąc je, lub zatykając ich otwory gębowe
  • Stosując środki, które po podlaniu lub oprysku przenikną do środka rośliny i będą krążyć w jej sokach

Dlatego właśnie, mówi się o tym żeby bardzo dokładnie opryskać zaatakowaną roślinę, zwracając szczególną uwagę na spodnią stronę liści. Bo te preparaty najczęściej działają kontaktowo! Czyli potrzebują bezpośredniego kontaktu z ciałem szkodnika żeby zadziałać.

4. Mszyce żyją w symbiozie z mrówkami

Nie wszyscy wiedzą, że mrówki bardzo lubią mszyce. Zjadają lepką spadź pozostawianą przez te szkodniki na roślinie. Ten słodki sok bywa nawet transportowany z powrotem do mrowiska, jako pokarm dla młodych. Mrówki wręcz pobudzają mszyce do wydzielania większej ilości spadzi, uderzając w nie swoimi czułkami. Co więcej, znane są przypadki kiedy to mrówki “hodują” mszyce. Dwie kolonie mrówek mogą walczyć ze sobą o stado mszyc. Mogą ich bronić przed drapieżnikami, a czasem nawet transportować na inną roślinę w przypadku zagrożenia lub “wyczerpania żywiciela” 😉 Wobec tego jeśli zauważycie u siebie mrówki i mszyce to trzeba starać się ograniczyć populację jednych i drugich.

Jak zainteresowało Was życie mrówek to koniecznie przeczytajcie ten artykuł, to naprawdę fascynujące stworzenia!

5. Mszyce mają sporo naturalnych wrogów

Najbardziej popularnym drapieżnikiem żywiącym się mszycami jest…. biedronka! Zarówno dorosłe osobniki jak i larwy (które swoją drogą są zupełnie niepodobne do latających czerwonych owadów) zjadają ogromne ilości mszyc. Jedna larwa biedronki może spożyć ich nawet kilkaset dziennie!

Innym naszym sprzymierzeńcem w walce z mszycami są złotooki – bladozielone owady z przezroczystymi skrzydełkami. Tutaj niestety tylko ich larwy pomogą nam w walce ze szkodnikami, gdyż dorosłe osobniki żywią się pyłkiem kwiatowym. Za to larwy złotooków jedzą nie tylko mszyce, ale również.. wciornastki! A wiem, że z ograniczeniem populacji tych drugich walczy obecnie wielu z nas. I tak samo jak w przypadku biedronek – larwy złotooków w niczym nie przypominają tych eterycznych bladozielonych owadów 😉

Mszyce stanowią przysmak również dla skorków, potocznie nazywanych szczypawicami. Te jednak żywią się również roślinami, więc jeśli “posprzątały” już nasze uprawy z nieproszonych gości, warto przenieść je w inne miejsce 😉

Jako ostatniego chciałam wymienić bzyga. Ta muchówka często cierpi ze względu na swoje ubarwienie. Jej mechanizmem obronnym są czarno żółte paski, przez co niestety bywa często mylona przez nas z nielubianymi osami. Dlatego po raz kolejny podkreślam – zanim uśmiercicie jakiegoś owada to dowiedzcie się kim on jest i co on robi 😉 Bo w tym przypadku pozbylibyście się potężnego sprzymierzeńca w walce ze szkodnikami – larwy bzygów również potrafią solidnie ograniczyć występującą u nas populację mszyc.

Więcej informacji o naszych sprzymierzeńcach w walce ze szkodnikami znajdziecie tutaj.

6. Mszyce bywają spasożytowane!

Tutaj aż chce się powiedzieć – karma wraca! Otóż czasem, wśród kolonii mszyc, możecie znaleźć takie “zmumifikowane” ich ciała, w kolorze szaro brązowym. Jest to ślad po tym, iż inny owad, najprawdopodobniej błonkówka, użyła mszycy jako “inkubatora” dla swojej larwy. Taki naturalny sposób na kontrolę populacji mszyc 😉

Na poniższym zdjęciu widzicie po lewej mszyce spasożytowane, a po prawej wylinkę mszycy.

Jak widzicie, mszyce to całkiem ciekawe stworzenia 😉 Niemniej jednak życzę Wam jak najmniej okazji do ich obserwacji 😉

Kilka sposobów na to jak pozbyć się mszyc znajdziecie tutaj: jak pozbyć się mszyc?

P.S. Jeszcze pająki polują na mszyce 😉

P.P.S. Na koniec „piękna” kolonia mszyc na łodydze rzodkiewki zbierającej się do kwitnienia. Te musiałam wszystkie usunąć, nie zdążyły wykształcić kwiatów niestety. Wszystkie zdjęcia w tym artykule pochodzą z mojego balkonu, tylko z ostatnich tygodni. Jak widzicie, trochę ich u mnie jest 😉 Ale przynajmniej miałam (mam nadzieję, że niepowtarzalną 😛 ) okazję do testowania obiektywu makro 😉

Posted by Basia in Ciekawostki, Szkodniki i choroby roślin, 0 comments
Miniarki – czyli kto drąży tunele w liściach?

Miniarki – czyli kto drąży tunele w liściach?

Wychodzisz na balkon aby zrobić standardowy obchód, przyjrzeć się swoim roślinom i nagle zauważasz, że coś w liściach Twoich roślin wydrążyło tunele! Na liściach pojawiają się białe szlaczki, a po szkodnikach ani śladu. Najprawdopodobniej zawitały do Ciebie miniarki.

Na początku od razu Cię uspokoję – są to dość niegroźne szkodniki. Co prawda ślady ich żeru wyglądają imponująco, ale nie stanowią większego zagrożenia dla roślin.

Miniarki to niewielkie muchówki, dorastają jedynie do ok. 3mm. Dorosłe muszki składają jaja w stworzonych przez siebie zagłębieniach liści. Z jaj wykluwają się larwy, które wyżerają wewnętrzną część liścia – zostawiając widoczny dla nas biały ślad. Z reguły miniarki zaatakują w naszej uprawie jedynie kilka liści. Wtedy te wystarczy oberwać i zniszczyć. Natomiast jeśli tych muchówek jest u nas znacznie więcej to zaleca się ograniczać ich populację w ten sam sposób jak w przypadku mszyc.

W przypadku tych szkodników, w porównaniu do innych, naprawdę nie ma się czego obawiać. Miniarki to niegroźny balkonowy gość i z dużym prawdopodobieństwem rośliny nie odczują żadnych skutków jego żerowania.

Poniżej mam dla Was kilka zdjęć śladów żerowania miniarek. Wszystkie zdjęcia pochodzą od grupowiczów i zostały wykonane w przeciągu ostatnich tygodni. Jednocześnie nieustannie zapraszam do dołączenia do naszej facebookowej grupy, gdyż można tam szybko uzyskać pomoc w przypadku problemów z naszymi roślinami 🙂

 

Posted by Basia in Porady, Szkodniki i choroby roślin, 2 comments
10 porad – jak uchronić się przed zarazą ziemniaczaną?

10 porad – jak uchronić się przed zarazą ziemniaczaną?

Zaraza ziemniaka jest najpopularniejszą chorobą grzybową występującą nie tylko na ziemniakach, ale też… pomidorach. Jak ze wszystkim – łatwiej się przed nią chronić niż jej pozbyć.

Ostatnie dni szczególnie sprzyjają rozwojowi zarazy – długotrwała wilgoć (opady deszczu lub np. zalegające mgły) oraz temperatury w okolicach 12-18 stopni. Czerwcowa aura jest wyjątkowo korzystna dla rozwoju tego patogenu.

Zarodki zarazy ziemniaczanej mogą się przenosić przez wiatr, deszcz, owady.. Ale też sami możemy je przenieść – np. na narzędziach czy dłoniach. Mogą one również przezimować w ziemi.

Zaraza atakuje przede wszystkim naziemne części roślin – liście, łodygi, owoce. Zmiany mają postać nieregularnych plam – najpierw żółtawych, potem w miarę rozwoju choroby powiększających się i zmieniających kolor na brunatno brązowy. Może się również pojawić biały nalot na liściach.

zaraza ziemniaczana na pomidorkach koktajlowych

Nieleczona zaraza może bardzo szybko porazić całą roślinę oraz przenieść się na rośliny sąsiadujące (o ile są podatne na tę chorobę). W krótkim czasie możemy nawet stracić wszystkie sadzonki. Dlatego bardzo ważne jest, aby starać się zminimalizować ryzyko wystąpienia tej choroby na naszych roślinach oraz wczesne jej wykrycie.

Jak się chronić przed zarazą ziemniaczaną?

 

1. Wybieraj odmiany pomidorów odporne na zarazę.

Coraz więcej na rynku jest odmian pomidorów odpornych na zarazę ziemniaka. Nie daje nam to 100% pewności, ale zdecydowanie zmniejsza szanse wystąpienia tej choroby na roślinach.

2. Obserwuj rośliny

Kluczem do zastopowania rozwoju choroby jest jej wczesne wykrycie. Przeglądaj rośliny często i jak tylko znajdziesz coś podejrzanego to usuwaj zarażone części.

3. Pozbywaj się zarodników i zarażonych części roślin

W momencie usuwania liści, łodyg czy owoców ze zmianami koniecznie je wyrzuć, a najlepiej spal. Nie nadają się one na kompost bo tylko będą przenosić zarodniki dalej. Tak samo ziemia, w której znajduje się porażona sadzonka nie nadaje się już do ponownej uprawy. Zarodniki mogą w niej przezimować i zaatakować posadzoną w tym miejscu roślinę w kolejnym sezonie.

4. Dbaj o higienę

Kiedy usuwasz porażone części rośliny, uważaj aby nie dotykać przy tym zdrowych roślin. Narzędzia, których do tego używasz trzeba dokładnie umyć. Zarodki bardzo łatwo i szybko przenoszą się przez kontakt, dlatego szczególnie uważajmy żeby nie roznieść sobie choroby przez własne zaniedbanie.

5. Daj roślinom przestrzeń

Ustaw sadzonki pomidorów tak, aby nie dotykały się wzajemnie. Po pierwsze – mogą się zarazić przez kontakt. A po drugie – im są gęściej tym dociera do nich mniej słońca oraz tworzy się większa wilgotność. Czyli mamy idealne warunki do rozwoju chorób grzybowych. Z tego samego powodu zaleca się przerzedzanie owocujących roślin poprzez usuwanie części liści. Jednocześnie pomaga to owocom szybciej i bardziej równomiernie dojrzewać poprzez większy dostęp do światła.

Dlatego m.in. rośliny nie powinny rosnąć za gęsto – po pierwsze wolniej wtedy rosną i słabiej owocują, a po drugie trudniej jest nam je pielęgnować.

6. Podlewaj zawsze od dołu

Pomidory, i wszelkie inne rośliny, najlepiej jest podlewać od dołu, bezpośrednio do doniczki. Nigdy nie lejemy wody po liściach! Unikamy wilgoci na sadzonce za wszelką cenę 🙂

7. Usuwaj dolne liście

Na dorosłych sadzonkach warto jest usunąć dolne liście. Ja staram się z reguły zostawić jakieś 20cm od dołu gołej łodygi. Zarodki zarazy ziemniaczanej często są w ziemi. W momencie podlewania, ziemia “chlapie” na dolne liście – przez co przenoszą się na nie zarodki i rozpoczynają chorobę. Gdy nie ma tych liści – zarazie jest trudniej 🙂 Aby uzyskać jeszcze lepszy efekt, można ziemię ściółkować.

8. Utrzymuj silne rośliny

Silne sadzonki będą stawiały większy opór wszelkim chorobom i szkodnikom. Ważne jest aby regularnie je nawozić. Ja polecam również stosowanie regularnych oprysków ochronno-wzmacniających: najlepszy naturalny preparat roślinny. Obecny w tej mieszance ziołowej skrzyp pomoże nam również zmniejszyć szanse wystąpienia chorób grzybowych.

9. Stosuj opryski zapobiegawcze z sody oczyszczonej

Od kilku sezonów staram się regularnie dodawać do oprysków sodę oczyszczoną – ok. 1 łyżeczki na 1 litr oprysku. Soda zmienia pH liści, tworząc środowisko niekorzystne dla chorób grzybowych. Taki oprysk powinniśmy powtarzać co ok 2 tygodnie, oraz po każdym deszczu.

Przypominam, że opryski wykonujemy tylko i wyłącznie rano, najlepiej w pochmurne dni. Kiedy pryskamy rośliny w ciągu dnia i są one później wystawione na słońce – ryzykujemy poparzeniem słonecznym. Z kolei wieczorem i tak mamy większą wilgotność, więc jeśli dodamy do niej jeszcze oprysk – to zapraszamy wszelkie choroby grzybowe do naszej uprawy.

10. Nie bój się 🙂

Zaraza ziemniaczana jest trochę jak mszyce – prędzej czy później spotka każdego ogrodnika 🙂 Powyższe wskazówki mogą się na pierwszy rzut oka wydać dość skomplikowane, ale tak naprawdę w zdecydowanej większości to podstawowe zasady pielęgnacji roślin. Przy odrobinie wprawy, nawet nie zauważycie że się do wszystkich stosujecie 🙂

 

P.S. Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa wydaje regularnie komunikaty dot. obecności chorób i szkodników w całej Polsce. Na ich stronie możecie sprawdzić co aktualnie dzieje się w Waszym województwie.

P.P.S. Można również stosować opryski miedzianem (dostępny pod nazwą Miedzian 50 WP) – ja tej metody jeszcze nie testowałam. Teoretycznie opryski wykonujemy w momencie zauważenia pierwszych objawów, można też pryskać zapobiegawczo na początku sezonu. Metoda ta jest również dopuszczona w uprawach ekologicznych, więc spokojnie można ją stosować na balkonie. Jeśli macie jakieś doświadczenia w tym temacie to piszcie w komentarzach! 🙂

Posted by Basia in Porady, Szkodniki i choroby roślin, 9 comments
Kurs domowego ogrodnika

Kurs domowego ogrodnika

Jakiś czas temu miałam przyjemność poprowadzić serię webinarów razem z fundacją Cohabitat z Łodzi. Całość ułożyła się w 4-częściowy mini kurs 🙂 Zapraszam wszystkich głodnych wiedzy w pigułce 😉

Pierwsza część to idealne przygotowanie do sezonu. Poruszone zostały tematy takie jak:
– projektowanie balkonu
– sposoby na małe przestrzenie
– co możemy uprawiać
– co i jak warto wybrać
– siać czy sadzić
– produkcja rozsady
– w czym sadzić i jak głęboko
– rośliny „pewniaki”

W drugim odcinku zagłębiłam się w produkcję rozsady i wysiew nasion:
– korzyści z rozsady
– wszystko o nasionach
– jak siac
– kiełkowanie
– pielęgnacja siewek
– pierwsze przesadzanie
– co dalej?

Trzeci odcinek poświęcony był pielęgnacji roślin:
– podstawy
– wybór podłoża
– dobre sąsiedztwo
– podlewanie
– nawożenie
– szkodniki i choroby
– zwierzęta na balkonie

A w ostatniej części znalazły się zagadnienia, których nie mogło zabraknąć w całym kursie, a nie zmieściły się w poprzednich odcinkach 🙂
– przesadzanie roślin wieloletnich
– przykładowe kompozycje ziołowo warzywne do jednej doniczki
– formowanie ziół – kiedy i jak przycinać
– wykorzystanie ziół
– rozmnażanie – pobieranie nasion i sadzonek wierzchołkowych
– zimowanie roślin

Mam nadzieję, że powyższe webinary dostarczą Wam wiedzy potrzebnej na kolejny sezon 🙂

Czego Waszym zdaniem brakuje w tym mini kursie?

Posted by Basia in Porady, Szkodniki i choroby roślin, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 7 comments
Najlepszy naturalny preparat roślinny

Najlepszy naturalny preparat roślinny

Dziś podzielę się z Wami moim sposobem na naturalny oprysk wzmacniający, który również przydaje się w walce ze szkodnikami i chorobami.

Wiadomo – łatwiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego też ja staram się robić takie opryski regularnie (mniej więcej raz na dwa tygodnie). Jak już pojawi się jakiś problem (np. mszyce, ziemiórki, choroby grzybowe itp.) używam tego samego tylko w większym stężeniu.

W czym tkwi sekret?

Trzy składniki: skrzyp polny, pokrzywa i wrotycz pospolity

To są trzy magiczne składniki mojego ulubionego preparatu. Ja swój wykonuję z suszu (wygodniej), ale można też wykorzystać świeże zioła. Wtedy jednak należy uważać aby np. zebrać pokrzywę do takiej mikstury przed kwitnieniem. W przeciwnym razie możemy ją sobie rozsiać po doniczkach – a tego wolelibyśmy uniknąć 🙂

susze-roslinne-skrzyp-pokrzywa-wrotycz

Przepis na najlepszy oprysk wzmacniający

Przygotowanie takiego preparatu jest dziecinnie proste. Wygląda to tak:

Jak przygotowac napar do opryskow? Tutaj krok po kroku na przykladzie skrzypu, pokrzywy i wrotyczu 🙂 #ekologicznyogrodek

Film zamieszczony przez użytkownika Basia Chronowska (@bchronowska)

Wszystko zamyka się w pięciu krokach:

KROK 1: Przygotuj 20g suszu

Do przygotowania tego preparatu będziecie potrzebować susz z pokrzywy, skrzypu polnego oraz wrotyczu pospolitego. Ja swój kupuję na allegro, możecie również poszukać ich w sklepach zielarskich. Susz wsypuję do pojemnika, w którym będę przygotowywać napar. Pojemnik musi być odporny na wysokie temperatury (wrzątek) oraz mieć pojemność minimum 1 litra.

Jeśli chcecie użyć świeżych ziół to potrzebujecie ich 200g.

KROK 2: Zalej susz 1 litrem wrzątku

Tak przygotowaną mieszankę zalewam 1 litrem wrzątku. Ja do gotowania używam tylko wody przefiltrowanej i radzę Wam do takich preparatów również użyć wody z filtra, lub butelkowanej.

KROK 3: Poczekaj aż ostygnie i odcedź

Teraz wystarczy poczekać aż nasza mieszanka ostygnie, minimum 30 minut. Możemy ją teraz odcedzić przelewając ją do innego pojemnika przez drobne sitko lub gazę.

KROK 4: Połącz z wodą, przynajmniej 1:1

Jeśli używamy naparu zapobiegawczo można go połączyć z wodą w proporcjach 1 część naparu na 3 części wody. Jeśli chcemy go użyć do pozbycia się szkodników wtedy śmiało możemy używać pół na pół z wodą.

KROK 5: Pryskaj

Tak przygotowaną mieszankę przelej do spryskiwacza i opryskaj dokładnie rośliny (najlepiej wszystkie). Zwróć uwagę aby opryskać je również od spodu – tam często nie docieramy a szkodniki to wykorzystują. 😉 Opryski wykonuj najlepiej rano albo wieczorem, nigdy w pełnym słońcu gdyż może to spowodować poparzenia roślin. Oprysków nie warto również wykonywać jak pada deszcz – po prostu wszystko nam spłucze.

SONY DSC

Jak długo można taki preparat przechowywać?

Taką litrową mieszankę najlepiej zużyć od razu (możecie zrobić mniej jeśli to będzie dla Was za dużo). Ja z reguły to co mi zostanie wlewam do konewki z wodą. Taką wodę zużywam potem normalnie do podlewania.

Czy mogę przygotować sobie taki preparat na zapas?

Jeśli chcielibyście przygotować sobie taki preparat „na zaś” to trzeba przygotować go trochę inaczej. Susz zalewamy zimną wodą (proporcje takie same jak wyżej) i zostawiamy na 12-24 godziny. Po tym gotujemy nasz wyciąg przez ok 30 minut na słabym ogniu. Taki gorący wywar przelewamy do słoiczków (odcedzając np. przez gazę), zakręcamy je, odwracamy do góry dnem i zostawiamy do ostygnięcia (jak przetwory 🙂 ). Takie słoiki możemy przechowywać 3-4 miesiące, po otwarciu trzeba je zużyć w przeciągu tygodnia.

Czy można taki preparat jeszcze jakoś dodatkowo wzbogacić?

Jest jeszcze kilka trików na wzbogacenie takiego preparatu, zależy co chcecie uzyskać:

  • Mydło ogrodnicze – dodatek mydła sprawia że preparat ma większą przyczepność i dłużej utrzymuje się na roślinach. Wystarczy ok 20 ml mydła na 1 litr wody.
  • Soda oczyszczona – zmienia PH liści na takie, które uniemożliwia rozwój chorób grzybowych. Działa tylko jak jest na liściu więc trzeba powtarzać opryski po opadach deszczu. Wystarczy łyżeczka (do herbaty) sody na 1 litr wody.
  • Olejki roślinne – możemy również dodać kilka kropel olejku roślinnego (np. tymiankowego albo z drzewa herbacianego), które przez swoje działanie grzybo- i bakteriobójcze pomogą nam uchronić się przed chorobami grzybowymi.
  • Inne susze roślinne – jak chcecie zrobić sobie taką „bombę” to możecie dodać jeszcze inne susze – np. rumianek (ma działanie bakterio- i grzybobójcze) lub żywokost lekarski (pobudza rośliny do wzrostu i pomaga przy niedoborach potasu)
  • Jeśli myślicie o przygotowaniu preparatu na bazie cebuli i czosnku (przygotowuje się go tak samo jak powyższy tylko z innych składników) to jednak radziłabym go przygotować osobno i stosować naprzemiennie z tym ziołowym
  • Dokładne informacje co działa na co znajdziecie na podstronie ekologiczne środki ochrony roślin

Wykonujecie jakieś opryski w ciągu sezonu? Może macie swoje ulubione przepisy? Koniecznie się podzielcie!

Posted by Basia in Porady, Szkodniki i choroby roślin, 40 comments
Zgorzel siewek – łatwiej zapobiegać niż leczyć

Zgorzel siewek – łatwiej zapobiegać niż leczyć

Wszystko już prawie wysiane, pojawiają się pierwsze siewki, cieszymy się z każdego kiełka. Ale nie zawsze jest tak różowo. Czasem pojawia się zgorzel siewek. Co zrobić aby jej uniknąć?

Jak z większością chorób i szkodników – łatwiej im zapobiegać niż leczyć. Tak też jest ze zgorzelą. Specjalnie dla Was mam kilka porad – jak się przed nią ustrzec.

Zgorzel siewek – co to w ogóle jest?

Zgorzel siewek to powszechna choroba grzybowa, która może zaatakować w zasadzie wszystkie rośliny wysiewane z nasion. Istnieją dwa rodzaje zgorzeli:

  • przedwschodowa – która objawia się obumarciem kiełków zanim te wydostaną się na powierzchnię
  • powschodowa – pojawia się na łodygach, liściach właściwych i liścieniach wykiełkowanej już rośliny

O ile pierwszej możemy nawet nie zauważyć, bo rośliny po prostu nie wzejdą, to druga objawia się ciemnobrązowymi plamami na podstawie pędu rośliny. Następnie siewka bardzo często się w tym miejscu łamie a zgnilizna postępuje wzdłuż korzeni.

zgorzel-siewek

autor zdjęcia: Howard F. Schwartz

Jak zapobiegać chorobom siewek?

Leczenie chorób grzybowych siewek jest zwykle nieopłacalne – lepiej wysiać wszystko na nowo, szczególnie że zgorzel pojawia się dość wcześnie. Aby jej zapobiec wystarczy zachować zasady higieny przy produkcji rozsady:

1. Sterylne podłoże

Jeśli bierzecie do wysiewu ziemię z ogródka, lub robicie mieszankę sami, warto ją odkazić. Można to zrobić wkładając ją do rozgrzanego do minimum 100 stopni piekarnika na 30-60 minut. Ten proces zabije wszelkie patogeny. Ja zawsze stosuję ziemię specjalnie przeznaczoną do rozsad i przyznam, że zgorzel mnie jeszcze nie dotknęła.

2. Sterylne pojemniki

Wszystkie pojemniki przeznaczone pod rozsadę należy dokładnie umyć. Można do tego użyć np. mydła ogrodniczego. Usunąć wszystkie pozostałości po poprzednich rozsadach i dokładnie wysuszyć. Wtedy dopiero rozpoczynamy siew.

3. Odpowiednie podlewanie

Jak już pisałam w poradniku przygotowania rozsady, młode siewki należy podlewać oszczędnie. Ziemia ma być stale wilgotna, ale nie mokra. Najlepiej je zraszać lekko od góry lub podlewać do podstawki, odlewając nadmiar wody po ok. 30 minutach.

4. Regularne wietrzenie

Zgorzel, jak wszystkie grzyby, idealnie czuje się w wilgotnym środowisku. Jeśli naszych siewek nie będziemy wietrzyć to stwarzamy jej perfekcyjne warunki. Przynajmniej raz dziennie należy siewki odkrywać, zapewniać im wentylację, w cieplejsze dni wystawiać na zewnątrz. Nie tylko się w ten sposób wzmocnią, ale również zmniejszymy ryzyko wystąpienia chorób grzybowych.

5. Odpowiednia gęstość wysiewów

Kolejnym czynnikiem ryzyka powstania chorób grzybowych jest zbyt gęsty wysiew nasion. To ryzyko zmniejszamy wykorzystując wielodoniczki lub siejąc do osobnych małych pojemników (np. kubeczków po jogurtach), a nie wszystko do jednej dużej skrzynki 🙂 Należy pamiętać o właściwych odstępach i przerywaniu sadzonek. Im gęściej rosną – tym większe szanse na zgorzel.

6. Oświetlenie

Zależność jest prosta – im mniej światła tym większa szansa na zgorzel. Ale też na wolniejsze wschody. Światło jest kluczowym elementem silnej rozsady, potrzeba go przynajmniej 6 godzin dziennie!

7. Wzmacnianie wyciągiem ze skrzypu

Aby wzmocnić nasze siewki możemy je dodatkowo podlewać wyciągiem ze skrzypu. Wystarczy, że na 1 litr wody przeznaczonej do podlewania dodamy 1 torebkę herbaty ze skrzypu. Zróbmy taki wyciąg wieczorem a rano woda będzie gotowa do użycia.

8. Zaprawianie nasion przeznaczonych do wysiewu

Nasiona przeznaczone do wysiewu można dodatkowo zaprawić w naparze z rumianku. Całą procedurę świetnie opisał projekt warzywnik, więc zapraszam do nich 🙂 : zaprawianie nasion naparem z rumianku 

Rumianku możecie też używać do podlewania lub pryskania siewek, przepis taki sam jak przy skrzypie 🙂

A jak już jest?

Jak już zgorzel się pojawi i chcecie siewki ratować to z naturalnych sposobów pozostaje Wam podlewanie naparami ze skrzypu i rumianku.

Możecie też zastosować opryski z wody utlenionej 1 część wody utlenionej na 4-5 części wody. Sprawdźcie na części roślin jak na nią zareagują i w razie potrzeby zmniejszcie proporcje.

Te same metody możecie stosować przy pojawianiu się chorób grzybowych na dorosłych już roślinach. Po więcej przepisów na walkę z chorobami zapraszam tutaj: ekologiczne środki ochrony roślin.

 Z całego serca życzę Wam zdrowej rozsady! 🙂

Posted by Basia in Porady, Szkodniki i choroby roślin, 28 comments