Ciekawostki

6 rzeczy, których (być może) nie wiecie o mszycach

6 rzeczy, których (być może) nie wiecie o mszycach

W tym roku jest plaga mszyc. Z kim nie rozmawiam, ten narzeka na wyjątkowo uciążliwe w tym roku mszyce. Jasne, mamy też do kompletu wciornastki, mączliki, przędziorki i inne. Ale zdaje się, że królowa jest tylko jedna 😉

U mnie wyjątkowo obsiadły melona. Nie ma listka (ani pąka kwiatu) bez śladu tych szkodników. Przyznam, że już kilka razy miałam ochotę go po prostu wyrzucić. Ale póki co, testuję wszystkie znane mi (i nieznane) środki żeby się mszyc pozbyć. Coś tam działa, coś działa mniej, ale walka trwa. A dopóki walczysz, nie przegrałeś! 😀

Tak czy inaczej, wroga warto dobrze poznać 😉 Dlatego mam dzisiaj dla Was kilka ciekawostek o mszycach. Ciekawa jestem – czy to wszystko już wiedzieliście? Czy na poniższej liście będą jakieś nowe dla Was informacje?

1. Mszyce mają różne kolory

Najczęściej spotykamy mszyce zielone i czarne. U mnie na balkonie pojawiają się tylko zielone, a jeśli widzę czarne sztuki – to ze skrzydełkami. Mszyc jednak jest kilka tysięcy gatunków! Wśród nich znajdziecie mszyce pomarańczowe, żółte, różowe, białe, szare, a nawet czerwone!

2. Niektóre mszyce przenoszą swoje kolonie na inne rośliny

Jak wyżej wspomniałam, wśród kolonii mszyc znajdują się pojedyncze osobniki ze skrzydłami. Mają one na celu przeniesienie kolonii w inne miejsce, gdyż mszyce dzielą się na dwie grupy:

  • Takie, które całe swoje życie żerują na jednym gatunku (jednodomowe)
  • Oraz takie, które podjedzą sobie w jednym miejscu, a potem przenoszą się gdzie indziej 😉 (dwudomowe)

Przy czym warto też wiedzieć, że mszyce składają jaja tylko na jesień – łatwiej im w ten sposób przetrwać zimę. Z tych jaj wiosną wykluwa się pierwsze pokolenie – same samice! W czasie wiosny i lata mszyce nie potrzebują samców do rozmnażania. Samice rodzą kolejne samice – aż do jesieni. Wtedy pojawiają się samce, które zapładniają samice. Te z kolei składają jaja, które będą zimować aż do kolejnej wiosny. I cykl zostaje zamknięty.

Na poniższym zdjęciu najprawdopodobniej udało mi się uchwycić moment porodu 😉

Natomiast jeśli mamy do czynienia z mszycami dwudomowymi, to w międzyczasie pojawiają się wyżej wspomniane skrzydlate osobniki, które przenoszą kolonię na kolejnego roślinnego żywiciela. W dalszym ciągu jednak są to wyłącznie samice, które na nowej roślinie rodzą kolejne. Panowie potrzebni są tylko na jesień 😉

Niestety zła wiadomość jest taka, że najczęściej występujące mszyce dwudomowe, jako pierwszego żywiciela wybierają jakieś chwasty. A na żywiciela głównego przylatują do nas na balkon aby spędzić tam całą wiosnę i lato 😉 I dopiero na jesień pojawią się skrzydlate osobniki, które wrócą na pierwotny chwast aby tam złożyć jaja i przezimować. Dlatego (raczej) nie ma co czekać aż same znikną.

3. Mają kłująco – ssący aparat gębowy

A co to znaczy? To znaczy że wbijają się w liść, pąk lub łodygę i wysysają soki z wnętrza rośliny. Nie zjadają liści jak np gąsienice. A to z kolei ma przełożenie na nasze strategie walki. Otóż wszystkie szkodniki, które jedzą liście można otruć wprowadzając na liść jakąś substancję, która zareaguje z ich układem pokarmowym. Ale nie mszyce! One nie zjadają liścia, tylko wbijają się jak komar. Możemy zatem działać na dwa sposoby:

  • Używając preparatów, które działają przy styczności z ciałem mszycy – raniąc je, lub zatykając ich otwory gębowe
  • Stosując środki, które po podlaniu lub oprysku przenikną do środka rośliny i będą krążyć w jej sokach

Dlatego właśnie, mówi się o tym żeby bardzo dokładnie opryskać zaatakowaną roślinę, zwracając szczególną uwagę na spodnią stronę liści. Bo te preparaty najczęściej działają kontaktowo! Czyli potrzebują bezpośredniego kontaktu z ciałem szkodnika żeby zadziałać.

4. Mszyce żyją w symbiozie z mrówkami

Nie wszyscy wiedzą, że mrówki bardzo lubią mszyce. Zjadają lepką spadź pozostawianą przez te szkodniki na roślinie. Ten słodki sok bywa nawet transportowany z powrotem do mrowiska, jako pokarm dla młodych. Mrówki wręcz pobudzają mszyce do wydzielania większej ilości spadzi, uderzając w nie swoimi czułkami. Co więcej, znane są przypadki kiedy to mrówki “hodują” mszyce. Dwie kolonie mrówek mogą walczyć ze sobą o stado mszyc. Mogą ich bronić przed drapieżnikami, a czasem nawet transportować na inną roślinę w przypadku zagrożenia lub “wyczerpania żywiciela” 😉 Wobec tego jeśli zauważycie u siebie mrówki i mszyce to trzeba starać się ograniczyć populację jednych i drugich.

Jak zainteresowało Was życie mrówek to koniecznie przeczytajcie ten artykuł, to naprawdę fascynujące stworzenia!

5. Mszyce mają sporo naturalnych wrogów

Najbardziej popularnym drapieżnikiem żywiącym się mszycami jest…. biedronka! Zarówno dorosłe osobniki jak i larwy (które swoją drogą są zupełnie niepodobne do latających czerwonych owadów) zjadają ogromne ilości mszyc. Jedna larwa biedronki może spożyć ich nawet kilkaset dziennie!

Innym naszym sprzymierzeńcem w walce z mszycami są złotooki – bladozielone owady z przezroczystymi skrzydełkami. Tutaj niestety tylko ich larwy pomogą nam w walce ze szkodnikami, gdyż dorosłe osobniki żywią się pyłkiem kwiatowym. Za to larwy złotooków jedzą nie tylko mszyce, ale również.. wciornastki! A wiem, że z ograniczeniem populacji tych drugich walczy obecnie wielu z nas. I tak samo jak w przypadku biedronek – larwy złotooków w niczym nie przypominają tych eterycznych bladozielonych owadów 😉

Mszyce stanowią przysmak również dla skorków, potocznie nazywanych szczypawicami. Te jednak żywią się również roślinami, więc jeśli “posprzątały” już nasze uprawy z nieproszonych gości, warto przenieść je w inne miejsce 😉

Jako ostatniego chciałam wymienić bzyga. Ta muchówka często cierpi ze względu na swoje ubarwienie. Jej mechanizmem obronnym są czarno żółte paski, przez co niestety bywa często mylona przez nas z nielubianymi osami. Dlatego po raz kolejny podkreślam – zanim uśmiercicie jakiegoś owada to dowiedzcie się kim on jest i co on robi 😉 Bo w tym przypadku pozbylibyście się potężnego sprzymierzeńca w walce ze szkodnikami – larwy bzygów również potrafią solidnie ograniczyć występującą u nas populację mszyc.

Więcej informacji o naszych sprzymierzeńcach w walce ze szkodnikami znajdziecie tutaj.

6. Mszyce bywają spasożytowane!

Tutaj aż chce się powiedzieć – karma wraca! Otóż czasem, wśród kolonii mszyc, możecie znaleźć takie “zmumifikowane” ich ciała, w kolorze szaro brązowym. Jest to ślad po tym, iż inny owad, najprawdopodobniej błonkówka, użyła mszycy jako “inkubatora” dla swojej larwy. Taki naturalny sposób na kontrolę populacji mszyc 😉

Na poniższym zdjęciu widzicie po lewej mszyce spasożytowane, a po prawej wylinkę mszycy.

Jak widzicie, mszyce to całkiem ciekawe stworzenia 😉 Niemniej jednak życzę Wam jak najmniej okazji do ich obserwacji 😉

Kilka sposobów na to jak pozbyć się mszyc znajdziecie tutaj: jak pozbyć się mszyc?

P.S. Jeszcze pająki polują na mszyce 😉

P.P.S. Na koniec „piękna” kolonia mszyc na łodydze rzodkiewki zbierającej się do kwitnienia. Te musiałam wszystkie usunąć, nie zdążyły wykształcić kwiatów niestety. Wszystkie zdjęcia w tym artykule pochodzą z mojego balkonu, tylko z ostatnich tygodni. Jak widzicie, trochę ich u mnie jest 😉 Ale przynajmniej miałam (mam nadzieję, że niepowtarzalną 😛 ) okazję do testowania obiektywu makro 😉

Posted by Basia in Ciekawostki, Szkodniki i choroby roślin, 0 comments
Oświetlenie dla młodych roślin

Oświetlenie dla młodych roślin

Oczywistym jest to, że rośliny potrzebują światła do życia. Szczególnie mocno widać to po młodych siewkach, które od razu wyglądają inaczej gdy tego światła mają za mało. Wtedy mocno się wyciągają (ich łodygi stają się długie, cienkie i mało stabilne), przewracają się, są bardziej podatne na choroby – w skrócie, słabiej rosną przy słabym oświetleniu.

Jasne – przy odpowiedniej pielęgnacji da się je uratować, na przykład przesadzając je do nowego pojemnika pod same liścienie (albo i głębiej). Jednak prawda jest taka, że jakość rozsady ma bezpośrednie przełożenie na całą resztę życia rośliny. Im zdrowsza będzie nasza młoda siewka tym lepiej przyjmie się w miejscu docelowym, będzie bardziej odporna na ataki chorób i szkodników, oraz wyda lepsze plony (zarówno pod względem jakości, jak i ilości).

Etap rozsady to nie tylko “walka o przetrwanie do maja”, ale bardzo ważny etap, który może zwiększyć (oraz zmniejszyć) nasze szanse na sukces w uprawie w dalszej części sezonu.

Z tego też powodu, do znudzenia przypominam Wam o odpowiednich terminach wysiewu dla poszczególnych roślin. Dużo łatwiej jest wtedy zapewnić im naturalne światło, potrzebne tak bardzo do odpowiedniego wzrostu. Ogromny wpływ na to ma długość dnia i ilość słońca. Stawiamy wtedy rozsadniki jak najbliżej okna, żeby rośliny mogły jak najwięcej korzystać z naturalnego oświetlenia.

Czasem jednak, mimo naszych wysiłków, nie udaje się zapewnić roślinom tego światła wystarczająco. A to gorszy sezon, z większą liczbą pochmurnych dni, a to niemożność wykorzystania nasłonecznionych parapetów. Wtedy możemy ratować się sztucznym doświetlaniem młodych roślin.

Dziś dla Was rozmawiam z prezesem Growspec (firmy produkującej lampy do oświetlenia roślin), Tomaszem Barczykiem. Mam nadzieję, że poniższa rozmowa rozjaśni 😉 Wam choć trochę temat doświetlania roślin.

Jakiego dokładnie światła potrzebują młode rośliny?

Niepodważalnie najlepszym “uniwersalnym”, odpowiednim dla roślin na każdym etapie życia, ekologicznym i w dodatku darmowym oświetleniem jest, i zawsze będzie SŁOŃCE i jego naturalne spektrum światła.

Spektrum światła widzialnego (które można zaobserwować czasem na niebie w formie tęczy) jak i fale spoza niego (niewidzialne promieniowanie-UV A/B/C oraz IR) wpływają na rozmaite procesy biochemiczne w roślinach, jednak w różnym stopniu i znaczeniu.

Obok odpowiedniego skomponowanego światła, potrzebny jest odpowiedni klimat – czyli temperatura powietrza/podłoża jak również ich wilgotność.

Reasumując – potrzebujemy światła, wody (zapewnienie wilgotności podłoża/powietrza) i odpowiedniej temperatury (powietrza/podłoża).

A to “mój klimat” dla rozsad / siewek:

  • Źródło światła: 200 umol/m²/s (wyjaśnienie czym są mikromole i dlaczego lumeny są dla ludzi, a nie roślin znajdziecie tutaj)
  • Temperatura w ciągu dnia – 21℃
  • Temperatura w nocy – 18℃
  • Temperatura podłoża – 20℃
  • Wilgotność powietrza dzień/noc – 80%

Do zapewnienia takiego mikroklimatu w domu potrzeba kilku rzeczy:

  • Odpowiednio źródła światła (np. LED, HPS, CFL)
  • Mini szklarni, starego terrarium, plastikowego propagatora z pokrywką lub namiotu uprawowego – czegoś co można zamknąć 😉
  • Maty grzewczej z regulacją temperatury (jak w terrarystyce)
  • Termohigrometru
  • Spryskiwacza na wodę
  • Perlitu
  • Opcjonalnie wentylator do mieszania powietrza wewnątrz np. Propagatora. Zapobiega to powstawaniu pleśni przy tak dużej wilgotności powietrza.

Tak czy inaczej, obowiązkowo należy “przewietrzyć” pojemnik/pomieszczenie przynajmniej 2x dziennie przez 10 minut np. poprzez ściągnięcie pokrywy.

Taki klimat / zestaw robi ogromną różnicę i znacznie ułatwia życie, można w ten sposób uprawiać rośliny przez cały rok.

Jak możemy domowymi sposobami doświetlić rośliny?

Często wystarczy dobrze nasłoneczniony parapet – mamy źródło światła, co prawda kapryśne i nie zawsze w 100% formie, ale pełne, naturalne i darmowe. W naszych Gliwicach w najbrzydszy zimowy pochmurny dzień natężenie wynosi 150 umol/m²/s na południowym parapecie… czyli będzie rosło 😉

Lampki na biurko i wszelkiej maści domowe lampy z żarówkami LED, halogen itp zostawmy ich oryginalnemu przeznaczeniu i w służbie ludziom 😉

Świetlówki liniowe T5 i T8 (takie do akwarium) jak najbardziej się sprawdzą. Trzeba tylko zaznaczyć, że żaden producent oświetlenia dla domu nie podaje specyfikacji źrodła światła w odniesieniu do uprawy roślin.

Ja ze swojej strony polecam rozwiązania dedykowane do uprawy roślin, czyli źródła światła oparte na technologii horti-LED.

Jakie rozwiązania są dla nas dostępne jeśli chcemy wykorzystać bardziej profesjonalne lampy?

Jeśli mowa o profesjonalnych uprawach, to bez względu na producenta, skoncentrować się należy na lampach wysokiej mocy (takich minimum 150W). Dzięki bogatemu spektrum, dobrze zaprojektowanej optyce i wysokiej mocy, takie lampy nadają się zarówno do zastosowań w pełni profesjonalnych takich jak szklarnie, jak i w komercji przy np doświetlaniu roślin w centrach handlowych czy biurach. Firma Growspec dodatkowo lampy wysokiej mocy wyposaża w kontroler dzięki któremu możemy ustawiać własne, autorskie spektrum bazując na czterech niezależnie sterowalnych kanałach. Dzięki tej opcji, oświetlenie uprawy wielkopowierzchniowe możemy zoptymalizować w taki sposób by osiągnąć zamierzony cel. Przykładowo, roślina zupełnie inaczej reaguje na większą zawartość czerwonego niż niebieskiego koloru w naszej “kompozycji”. Możemy osiągnąć szybszy wzrost, albo lepsze rozkrzewienie. Możemy uzyskać więcej masy, lub roślinę wyższą. W końcu, możemy tak pomajstrować w ustawieniach by osiągnąć niskie zużycie prądu i rozwój rośliny w pożądany przez nas sposób.

Najbardziej uniwersalnym spektrum, przetestowanym i dzialajacym, jest pełne spektrum z naszych lamp serii Sunray 150, 300 i 600. Jest to spektrum, które spełnia wszystkie kluczowe wymagania roślin.

Jak długo lampa powinna być włączona? Jaki to mniej więcej koszt?

Przy uprawie różnego rodzaju kwiatów czy ziół spotykanych w naszych domach, dodatkowe oświetlenie pozytywnie wpływa zarówno na rozwój rośliny, wygląd czy smak już przy kilku godzinach dziennie. Lampa typu SlimSpec małej mocy i paru godzinne doświetlenie każdego dnia to koszt rzędu 3 złotych miesięcznie.

Do czego jeszcze możemy taką lampę wykorzystać? Jak długo nam posłuży?

Lampy niskich mocy posiadają 2-letnią gwarancję, a lampy profesjonalne wysokich mocy to już minimum 5 lat nieustannej pracy. Światło LED w uprawach roślin, to zupełnie nowa dziedzina, można powiedzieć, nauki. Rozwija się dynamicznie, a pełne możliwości są nam jeszcze nieznane. Wiemy natomiast, że każdej roślinie, w domu, w uprawie wielkopowierzchniowej czy w przestrzeni biurowo/handlowej potrzebne jest światło. Katalog zastosowań tak naprawdę jest nieograniczony.

Jakie są korzyści z produkcji rozsady pod lampą?

Korzyści płynące z produkcji rozsady pod lampą może dostrzec zarówno amator, uprawiający kilka roślin w domu jak i właściciel wielkiej szklarni. Badania przeprowadzone pod kierownictwem dr hab. Bożeny Matysiak, profesora Instytutu Ogrodnictwa (klik) dowodzą, iż w przypadku upraw wielkopowierzchniowych pomidora i ogórka, mamy do czynienia z przyspieszeniem wzrostu, wcześniejszym plonowaniem oraz wielkością zbiorów. W przypadku ziół zauważamy również szybszy wzrost, ale co istotne, lepszy wygląd i smak. Badania przeprowadzone w instytucie Inhort w Skierniewicach, jasno pokazują jak wiele można uzyskać przy doświetlaniu rozsady przykładowo, czerwonej i zielonej bazylii, kolendry czy oregano.


Jeśli macie ochotę przetestować takie rozwiązanie u siebie, a może chcecie uprawiać coś w domu przez cały rok (może sałaty, zioła lub mikrolistki?) to lampy o jakich mówi pan Tomasz, możecie kupić na przykład tutaj: https://ajzu.pl/230-growspec

Co więcej, do końca kwietnia możecie też skorzystać z rabatu w wysokości 7% na całe zakupy w wyżej wymienionym sklepie (rabat dotyczy również produktów przecenionych) ! Wystarczy, że wpiszecie kod “wiosna2019”.

Ja sama testuję w tym roku lampę Slim-Spec (spektrum GERMINATION) i jak na razie muszę przyznać, że efekty są bardziej niż zadowalające. Nie mam u siebie tak skomplikowanego zestawu o jakim mowa wyżej, jedynie lampę nad moim standardowym zestawem do wysiewu. Ale sama obecność tej lampy sprawia, że na ten moment nie wyobrażam sobie już wysiewać nasion inaczej 😉

Posted by Basia in Ciekawostki, Porady, Uprawa roślin w domu i na balkonie, 1 comment
Rośliny odstraszające komary

Rośliny odstraszające komary

Komary należą zdecydowanie do tych mniej pożądanych owadów na naszych balkonach i ogródkach. Na szczęście jest kilka roślin, które pomogą nam nad nimi zapanować.

Teoretycznie komary unikają wszelkich roślin, które intensywnie pachną. Do tej kategorii należą przede wszystkim zioła. Jest jednak kilka takich roślin, które są w odstraszaniu komarów najlepsze 🙂

rosliny odstraszajace komary

1. Trawa cytrynowa

Wszystko co pachnie cytrynowo odstrasza komary. Najmocniejszy cytrynowy zapach ma trawa cytrynowa, ale można także zasadzić cytrynowy tymianek. Przy okazji jest świetnym dodatkiem do herbat.

2. Kocimiętka

Ulubienica kotów, chociaż mój przechodził obok niej obojętnie 😉 Badania z Uniwersytetu w Iowa wykazały, że jest ona 10 razy skuteczniejsza w odstraszaniu komarów niż komercyjne środki ku temu przeznaczone! [źrodło] Do tego możemy ją wykorzystać przy dolegliwościach żołądkowych.

3. Lawenda

Pięknie wygląda, pięknie pachnie, odstrasza komary, przyciąga pszczoły, niewymagająca w uprawie – po prostu roślina idealna! 🙂

4. Rozmaryn

Kolejna roślina, która pomoże pozbyć nam się komarów. Rozmaryn odstrasza także inne szkodniki, takie jak połyśnicę marchwiankę czy piętnówkę kapustnicę. Warto sobie również zrobić kominek zapachowy z rozmarynem przy wzmożonym wysiłku umysłowym – jego zapach pobudza mózg do intensywniejszej pracy. Świetna pomoc przy nauce 🙂

5. Bazylia

Bazylia pomaga oczyścić teren z komarów również dzięki swojemu zapachowi. Możemy ją bez problemu uprawiać z nasion lub kupić w formie sadzonek. Niestety te kupione w marketach (zapakowane w folię) pachną znacznie słabiej i mogą nam nie pomóc. Polecam uprawę własna lub wizytę w sklepie ogrodniczym. Kwiaty bazylii przyciągają pszczoły.

6. Aksamitki

Aksamitki sprawdzają się świetnie jako odstraszacz wszelkich szkodników. Należą do nich również komary. Warto posadzić je między pomidorami.

7. Pelargonie

Nasze polskie królowe balkonów 🙂 Zawarty w ich liściach olejek cytrynowy jest tym składnikiem, który odstrasza komary. Przy tym pięknie kwitną, rosną praktycznie wszędzie a ich kwiaty można dodać do sałatki 🙂

8. Mięta

Mięta zajęła ostatnie miejsce na mojej liście, ale jest równie skuteczna co powyższe. Przy okazji jej liście pomogą nam ze swędzącymi miejscami po ukąszeniach komarów 🙂 Zawarty w liściach mięty olejek przyniesie ulgę.

Jak widzicie, poradzić sobie z komarami nie jest wcale aż tak trudno 🙂 Ja na swoim balkonie regularnie uprawiam większość roślin z powyższej listy i muszę przyznać, że komary pojawiają się u nas naprawdę sporadycznie. Oczywiście zasadzenie tych roślin nie daje nam 100% ochrony, ale na pewno nieproszonych gości będzie znacznie mniej 🙂 Szczególnie jeśli umiejscowimy te rośliny w pobliżu często otwieranych okien.

Bonusowa porada:

Wiem, że wiele z Was uprawia razem ze mną pomidory. Ich gałązki położone na parapetach w mieszkaniu będą stanowiły dodatkową ochronę 🙂

A Wy macie swoje sposoby na komary? 🙂

 

 

 

Posted by Basia in Ciekawostki, Porady, 26 comments
Zioła na dolegliwości

Zioła na dolegliwości

Planując nasz przydomowy zielnik, warto zwrócić uwagę na lecznicze właściwości roślin jakie możemy uprawiać. Chyba warto mieć na balkonie całą ziołową apteczkę 🙂

Dziś mam dla Was zestawienie 8 ziół, które bez problemu możecie uprawiać na balkonie a mogą Wam one pomóc w wielu dolegliwościach.

szalwia

Szałwia ma działanie przeciwzapalne i bakteriobójcze. Często używana do płukania gardła w razie zapalenia gardła, zapalenia dziąseł, zapalenia migdałków czy innych chorób jamy ustnej. Mówi się też, że poprawia pamięć, koncentrację i nastrój.

tymianek

Tymianek ma wysoką zawartość olejków eterycznych, przez co posiada silne działanie bakterio i grzybobójcze. Jest jednym z najsilniejszych olejków o działaniu antybiotycznym. Świetnie sprawdza się przy wszelkich infekcjach układu oddechowego, takich jak katar czy grypa. Pomoże rozkurczyć mięśnie gładkie płuc oraz rozrzedzić flegmę i ułatwi jej odkrztuszanie. Można nim także płukać gardło przy zapaleniu lub bólu migdałków.

Sprzyja też leczeniu infekcji układu trawiennego i łagodzi objawy niestrawności.

mieta

O jej zastosowaniu chyba każdy wie 🙂 Uspokaja ona przewód pokarmowy w przypadku niestrawności, mdłości czy gazów i skurczów. Pomaga przy podrażnieniu jelit – biegunkach, zatwardzeniach, wzdęciach czy bólach podbrzusza.

Stosowany zewnętrznie olejek może pomóc przy bólach głowy.

melisa

Tutaj chyba również zastosowanie jest jasne – pity napar z melisy działa uspokajająco. Uważajcie tylko aby nie wypić jej za dużo 😉

Można jej dodatkowo używać przy leczeniu opryszczki – w postaci okładów.

lawenda

Każdy chyba wie, że zapach lawendy uspokaja, poprawia nastrój, rozluźnia mięśnie. Kilka pomysłów na to jak lawendę dobrze wykorzystać znajdziecie tutaj: 7 sposobów na wykorzystanie lawendy.

Dodatkowo olejek lawendowy łagodzi stany zapalne, przydaje się też na ukąszenia, rany i oparzenia, ze względu na swoje działanie antyseptyczne.

rozmaryn

Rozmaryn uważany jest za środek wzmacniający i stymulujący nerwy i krążenie. Pomaga w uzyskaniu skupienia uwagi, uspokaja, dodaje światłości umysłu. Można wykorzystać go w formie naparu albo po prostu dodać listki lub olejek do kominka zapachowego. W medycynie tradycyjnej rozmaryn wykorzystywany był jako środek na trawienie.

nagietek

Nie dość, że ładnie wygląda to jeszcze pożyteczny 🙂 Z nagietków można przygotować nalewkę lub maść, która pomoże nam w leczeniu oparzeń, ran, otarć czy owrzodzeń. No i przy okazji sadzonki odstraszą część szkodników 😉

oregano

Ostatni z naszych bohaterów, oregano, może nam pomóc przy leczeniu objawów przeziębienia czy grypy. Napar jest skutecznym środkiem na podwyższoną temperaturę, pomaga w usuwaniu zalegającej w płucach flegmy, działa relaksująco na oskrzela.

Dodatkowo uważany jest za lek na żołądek – pomaga przy wzdęciach, poprawia trawienie, stosuje się go przy infekcjach układu pokarmowego.

Ma silnie działanie bakteriobójcze i przeciw-utleniające, głównie ze względu na zawartość karwakrolu i tymolu.

Uwaga!

Jak widzicie, sami możemy sobie skomponować pokaźną ziołową apteczkę.

Pamiętajcie jednak, żeby informacji tutaj zawartych nie traktować jako porady lekarskiej. Nie jestem ani lekarzem ani zielarzem i powyższe sposoby możecie stosować na własną odpowiedzialność. Przed rozpoczęciem kuracji zalecam konsultację z mądrym lekarzem lub zielarzem (dobre sklepy zielarskie mają naprawdę wykwalifikowaną i mądrą obsługę!). To, że sposób jest naturalny to nie znaczy, że jest dla wszystkich bezpieczny.

A czy Wy wykorzystujecie zioła w leczeniu siebie i bliskich?

Muszę przyznać, że ja dopiero zaczynam tę przygodę i rzadko choruję – wobec czego nie mam zbyt wielu okazji do testów 🙂 Chociaż może, tfu tfu, niech tak zostanie 😉

 

Wpis przygotowałam na podstawie informacji z książki „Wielka księga ziół” z wydawnictwa Reader’s Digest.

Posted by Basia in Ciekawostki, Kulinarnie, 17 comments
Kwiaty i ich znaczenie

Kwiaty i ich znaczenie

Już jutro Walentynki. Dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim tym, którzy zastanawiają się jakie kwiaty kupić swoim Ukochanym. Pamiętajcie, że to jakie kwiaty wybierzecie ma znaczenie! 🙂

Zacznijmy od tych najbardziej popularnych 🙂

roses-142876(1)

Symbolika róż

Znaczenie poszczególnych róż zna chyba większość z Was.

  • czerwona – symbolizuje gorącą miłość aż do śmierci, taką której nic nie zachwieje
  • biała – oznacza skromność, niewinność, szczerość i szacunek – dobra w prezencie dla dziecka lub Młodej Pary
  • różowa –  mówi o przyjaźni i wdzięczności
  • żółta – tej lepiej nie kupować 🙂 oznacza zazdrość i ogólnie złe uczucia
  • pomarańczowa – tutaj mamy znaczenie dwojakie – z jednej strony zdrada, a z drugiej namiętność

Bratek

Bratki symbolizują przyjaźń. Mówią, że pamiętamy o drugiej osobie, ufamy jej i możemy na nią liczyć.

Frezja

Uznaje się ją za wyraz szacunku, uznania, radości z przebywania razem ale także zaproszenia do flirtu.

hyacinth-22106(1)

Hiacynt

Ogólne jego znaczenie – przykro nam z powodu zachowania drugiej osoby. Według kolorów może być inne:

  • biały – sympatia (ale taka bez podtekstów 🙂 )
  • żółty – szczęście z powodu miłości
  • błękitny – stałość w uczuciach
  • fioletowy – dobry na przeprosiny, skłania do większej czułości i okazywania uczuć
  • różowy – oznacza gorliwość

Żonkil

Żonkil to zazdrość i nieodwzajemniona miłość. Wszyscy pamiętają Narcyza co zakochał się w swoim odbiciu 😉

flowers-188076(1)

Konwalia

Ten majowy kwiat to delikatność i nieśmiałość. Mówi się też, że daje się ją osobie którą uważa się za bardzo ładną.

Goździk

Kolejny bardzo popularny kwiat cięty. Jego znaczenie również różni się w zależności od koloru.

  • biały – niewinność
  • żółty – pogarda
  • czerwony – ogromna wdzięczność (zwróciliście uwagę, że często daje się czerwone goździki nauczycielom?)
  • różowy – wieczna pamięć, „czekaj na mnie”

Niezapominajka

Tutaj chyba znaczenie jest oczywiste 🙂 Niezapominajka mówi „nie zapominaj o mnie”,  ale jednocześnie wyraża nadzieję na rozwój znajomości 😉

Tulipan

Również  w zależności od kolorów:

  • czerwony – miłość
  • biały – szczere intencje
  • żółty – kolejny, na którego trzeba uważać – oznacza grę uczuć i bezsensowna miłość

Lilia

Lilia symbolizuje czyste uczucia, szczere intencje, życzenie wszystkiego najlepszego – pewnie dlatego swego czasu tak często spotykało się ją na imieninach czy urodzinach.

bouquet-of-flowers-262866(1)

Jestem bardzo ciekawa jak podchodzicie do takiej mowy kwiatów – zwracacie uwagę na to jakie kwiaty kupujecie? W jakich kolorach? Jakiej ilości? (bukiety powinny się składać wyłącznie z nieparzystej ilości pojedynczych kwiatów) Obrażacie się za żółte róże czy tulipany? 😉

Ja się delikatnie uśmiecham, chociaż konwalie przyjmę zawsze chętnie 🙂

Udanych Walentynek!

bridal-168832(1)

Posted by Basia in Ciekawostki, 2 comments
Rośliny oczyszczające powietrze

Rośliny oczyszczające powietrze

Jakość powietrza w naszych mieszkaniach jest coraz gorsza – niejednokrotnie gorsza niż na zewnątrz! Jak sobie z tym radzić? Możemy albo kupić filtr powietrza albo… zainwestować w rośliny 🙂

Jakiś czas temu dałam się namówić na wpis gościnny na ten temat na inspirującym blogu Edyty Zając: The body. Naturally. Znajdziecie tam opis 5 roślin, jakie wybrałam specjalnie dla Was, abyście w prosty sposób mogli podnieść jakość powietrza w pomieszczeniach, w których przebywacie 🙂

Zapraszam do lektury!

(kliknij na obrazek aby przejść bezpośrednio do artykułu 🙂 )

banner

 

 

A Wy macie jakieś naturalne oczyszczacze powietrza u siebie w domu? 🙂

Posted by Basia in Ciekawostki, Porady, 14 comments
Kalendarz biodynamiczny

Kalendarz biodynamiczny

Kiedy zaczniemy interesować się ogrodnictwem, prędzej czy później zetkniemy się z czymś takim jak kalendarz biodynamiczny. Jest to w wielkim skrócie plan kiedy najlepiej sadzić / wysiewać poszczególne rośliny zgodnie z położeniem księżyca.

fazy-księżyca

Kalendarz biodynamiczny wzbudza wiele emocji wśród środowisk działkowców. Wydaje się, że ma równie dużo zwolenników co przeciwników. Natomiast jeśli ktoś z Was miał kontakt z dziadkami mieszkającymi na wsi, którzy od zawsze uprawiali ziemię to wiecie, że zwracali przy tym uwagę na zjawiska astronomiczne – czy księżyc rośnie, maleje, czy jest teraz pełnia czy nów. Ja osobiście wychodzę z założenia (i nie musicie się tutaj ze mną zgadzać), że wiele dawnej wiedzy zostało zapomnianej i teraz odkrywamy ją na nowo. W tej kategorii znajduje się np. medycyna naturalna i ziołolecznictwo. Ktoś może twierdzić, że wpływ księżyca na to co się dzieje na ziemi to zabobony czy herezje. Ale każda kobieta się ze mną zgodzi, że obcięte włosy czasem odrastają szybciej a czasem wolniej – dlaczego? Te same zabiegi pielęgnacyjne (np. maseczki) mogą przynieść różne efekty wykonywane w 2 różne dni – dlaczego? Ja uważam, że wiele jeszcze nie wiemy i dla mnie kalendarz biodynamiczny jest właśnie jedną z takich rzeczy. Czy w niego wierzę czy nie, nie ma wpływu na to czy on działa czy nie 🙂 A jeśli nie jestem pewna – co szkodzi mi spróbować? Przecież mogę tylko zyskać 🙂

Kalendarz biodynamiczny mówi nam kiedy występują tzw. dni liścia, owocu, kwiatu i korzenia. Uzależnia to od aktualnej pozycji księżyca – gwiazdozbioru w jakim aktualnie się znajduje. I tak otrzymujemy zależność:

Gwiazdozbiór Element (żywioł) Część rośliny
 Bliźnięta, Waga, Wodnik  Powietrze  Kwiat
 Baran, Lew, Strzelec  Ogień  Owoc (nasiona)
 Byk, Panna, Koziorożec  Ziemia  Korzeń
 Rak, Skorpion, Ryby  Woda  Liść, łodyga

Zaleca się w odpowiednie dni siać, przesadzać, podlewać, nawozić odpowiednie rośliny aby uzyskać jak najlepsze efekty uprawy. Nie musicie jednak sami patrzeć w niebo i rozpoznawać położenia księżyca na własną rękę 🙂 Istnieje wiele już gotowych kalendarzy biodynamicznych. Ja również stworzyłam taką ściągę dla Was. Mam nadzieję, że się Wam przyda 🙂 Na początek kalendarze biodynamiczne na miesiące luty i marzec 2013.

Dajcie znać w komentarzach jaka jest Wasza opinia odnośnie takich rzeczy – wierzycie, nie wierzycie? Stosujecie, nie stosujecie? Jestem bardzo ciekawa 🙂 Ja w tym roku planuję wszystko zasiać zgodnie z kalendarzem biodynamicznym – bo w sumie dlaczego nie? 🙂 Jedynie poza tym co już zasiałam, bo za późno zaczęłam się tym interesować 😉 Zobaczymy jakie będą efekty 🙂

Posted by Basia in Ciekawostki, Kalendarz upraw, 22 comments