Upał – deszcz – upał – deszcz. Tak wyglądają ostatnie dni. Chociaż rośliny wydają się to lubić 😉 Miejmy tylko nadzieję, że polskie przysłowie ma racje i przed nami długie lato – w końcu aura mogłaby nam wynagrodzić tą wieczną zimę! 🙂
Na balkonach wszystko (nareszcie!) rośnie jak szalone 🙂 W drugiej połowie czerwca wszystko pięknie kwitło….
… a teraz wszystko owocuje 🙂
Jednym słowem – coraz piękniej! 🙂
Tak mi to wszystko się podoba, że aż zasiałam kolejną porcję rukoli i rzodkiewki 😉 Rukola już coraz śmielej wygląda ku słońcu 😉
Oby tak dalej 🙂 A jak tam u Was? Owocują? Kwitną? Chwalcie się 🙂
p.s. więcej zdjęć w galerii: Balkony 2013 🙂
[…] lipcowej aktualizacji balkonowej minął miesiąc – czas zdać Wam relację z tego co się u mnie […]
U mnie też super wszystko rośnie. Pozdrawiam
A ja już zjadłam dwa pierwsze pomidorki koktajlowe:) Niestety nawiedziła mnie plaga przędziorków, zanim się zorientowałam co to jest- wyssały mi prawie jednego pomidorka. Walczę z nimi ekologicznie, ale moje efekty są marne, a poza tym popołudniami na moim balkonie jest gorąco jak na Saharze i wszystko pada od tego upału, ale się nie poddaję i leję hektolitry wody dla moich roślinek. Pozdrawiam balkonowo-gorąco.
a ja ciagle czekam na pomidorki ;(
zasadziłam poziomki na razie zielone
ślicznie tam u Ciebie na balkonie :))
pozdrawiam
:)))) hahaha i juz mamm pomidorki malutkie zieloniutkie i 5 szt się doliczyłam ,ale się cieszę ;p
Basiu a jak sobie radzisz z warzywkami (pomidorami) jak wyjeżdżasz ?
bo jdę na tydzień i boję sie o moje pomidorki …
Gratulacje 🙂 U mnie z reguły zawsze ktoś jest do podlewania 😉 Ale kilka pomysłów możesz znaleźć tutaj: http://www.slonecznybalkon.pl/2013/05/co-zrobic-z-roslinami-podczas-wyjazdu/
Na południowo-wschodnim Mazowszu jeszcze w lipcu nie padało :))
Ogród fantastycznie się prezentuję.
ps. mam podobnego kota do Twojego 🙂
Zazdroszczę balkonu – cisnę się na malutkim parapecie z rosnącą kolekcją roślinną. Ale mam kilka pomysłów i jeśli nie w tym roku, to w przyszłym będę mogła się pochwalić zdjęciami i rzec, że balkon to zbytni luksus 😀 Moje surfinie, petunia, lobelia szaleją, można dostać oczopląsu. Ale są i jadalne roślinki: pomidor sztuk jeden postanowił mi udowodnić, że kubeczek od jogurtu to nie przeszkoda, żeby wyrosnąć na pół metra. Właśnie wysiałam tymianek i bazylię, jak kupię więcej ziemi to wysadzę jeszcze inne zielsko, rozmaryn, oregano, może melisę i miętę. Moje chilli i papryka jakieś słabiutkie, ale mam wrażenie, że jakaś zaraza na nie pada. Najśmieszniejsze są „tymczasowe” roślinki, głównie zioła – koleżanka podrzuciła na wakacje: blade i anemiczne po tygodniu puszczać zaczęły nowe, ciemnozielone pędy. Nie mówię nic na temat paprotek – te znad szafy koją duszę piękną ciemną, zielenią. A sieję i pielęgnuję to wszystko lekko po macoszemu. Jak mi zwiędła fuksja, to cholerę ciachnęłam po całości i z litości tylko przesadziłam. Zaczęła puszczać własnie nowe listki… Pozdrawiam więc ja, moja ruda kotka i cała roślinność okołoparapetowa.
Brzmi cudnie 🙂 Czasem lepiej tak po macoszemu traktować rośliny.. z mojego doświadczenia wychodzi, że im bardziej się chucha i dmucha tym gorzej roślina rośnie ;P Ja swoje pelargonie też na wiosnę ciachnęłam na maksa – a teraz pięknie się zagęściły 🙂
U mnie praktycznie identyczne widoki 🙂 pozdrawiam