Dużo deszczu, chłodne noce, mało słońca. To praktycznie idealne warunki dla rozwoju chorób grzybowych, ale mogą one atakować również w innych warunkach. Zawsze najłatwiej zapobiegać, trudniej leczyć. Co robić jeśli zauważymy je na naszych roślinach?
Artykuł ten zaczęłam pisać w zeszłym roku. Wtedy chłodny maj i czerwiec sprawiły że większość naszych pomidorów było bardzo podatnych na wszelkie choroby grzybowe. Teraz mamy za sobą bardzo zimną wiosnę i czerwcową falę upałów, która zakończyła się największą chyba w historii Polski falą gradobić w całym kraju. Możemy się więc spodziewać, że w tym roku też tych chorób trochę będzie.
Jak sobie wobec tego radzić w takich niesprzyjających warunkach żeby uzyskać jakieś rozsądne plony i zachować zdrowie roślin jak najdłużej?
Przede wszystkim działamy zapobiegawczo. I tutaj mamy dwie strategie:
1. Utrzymujemy silne rośliny poprzez właściwą pielęgnację
W przypadku pomidorów oznacza to m.in. odpowiednie podlewanie. Pomidory podlewamy rzadziej ale obficiej aby wykształciły solidną masę korzeniową. Jeśli będziemy je podlewać często ale mniejszymi ilościami wody to korzenie nie zostaną pobudzone do tego aby sięgać po tą wodę dalej i dalej.
Po drugie – nawozimy. Powtarzam to nieustannie – pomidory to żarłoczne rośliny i biohumus im nie wystarczy! I tutaj nie jest istotne czy wybierzecie nawozy mineralne czy będziecie je robić sami (np. gnojówka z pokrzyw, żywokostu, skórek bananów, nawożenie drożdżami itp), ważne jest aby pomidory dokarmiać. Inaczej będą słabe, podatne na choroby i ataki szkodników. Nie dadzą nam też obfitych plonów.
Więcej o nawożeniu pomidorów tutaj: www.slonecznybalkon.pl/2019/05/jak-nawozic-pomidory/
Pamiętamy też o tym aby pomidory nie rosły zbyt gęsto, usuwamy nadmiar liści ze środka krzaka, oraz wszystkie liście poniżej pierwszego grona.
Można też sięgnąć po mikoryzę, którą szczepimy w momencie pikowania młodych sadzonek. Na rynku są dostępne gotowe preparaty mikoryzowe, bardzo proste do zastosowania. Mikoryzowe grzyby łączą się z rośliną, pod którą je dajemy, znacznie zwiększając powierzchnię chłonną jej korzeni. Tym samym roślina jest bardziej odporna na brak wody oraz ataki szkodników i chorób. Mikoryzę możemy sobie też przynieść z najbliższego lasu w postaci np. podgniłych resztek kory, które zostały po wycince. Takie kawałki rozkładamy w naszych grządkach czy doniczkach i przykrywamy słomą. Grzybki same przejdą do ziemi 😉
2. Stosujemy zapobiegawcze opryski, które tworzą warunki niesprzyjające dla rozwoju chorób grzybowych
Jeśli Twoje rośliny są zdrowe to naprawdę zachęcam do zapobiegawczych oprysków. Tutaj mamy kilka naturalnych opcji.
Skrzyp polny – najlepiej zrobić gnojówkę, jednak na szybko możemy zrobić napar. Ja biorę ok. 20-30 gram suszu, zalewam 1 litrem wrzątku, zostawiam do ostudzenia i pryskam. Czasem rozcieńczam z wodą w proporcjach 1:1, czasem nie.
Soda oczyszczona – tutaj trzeba bardzo uważać na proporcje, mając również na uwadze, że im wyższa temperatura powietrza tym mniej sody powinniśmy dać. Poruszamy się w granicach od 1 łyżeczki do herbaty do 1 łyżki stołowej na 1 litr wody. Lub np naparu ze skrzypu 🙂 Sodę możemy spokojnie dodać do preparatów ziołowych.
Olejki eteryczne – pojawia się coraz więcej badań naukowych potwierdzających skuteczność olejków eterycznych w przeróżnych zastosowaniach. Jednym z nich jest walka z chorobami grzybowymi. Olejki jakich możecie użyć to np. drzewo herbaciane, tymianek, oregano, eukaliptus, goździk, cynamon… Te pojawiają się w badaniach i wykazują skuteczność w hamowaniu rozwoju chorób grzybowych. Niemniej jednak wszystkie olejki w mniejszym lub większym stopniu będą tu pomocne. Dodatkowo olejki lepiej działają kiedy łączymy je ze sobą. Stężenie olejków w preparatach pozwalających na silne ograniczenie wzrostu grzybów w warunkach laboratoryjny wynosiło ok 1%. Można więc przyjąć że na 100ml preparatu dajemy 1ml olejku eterycznego (lub mieszanki olejków).
Drożdże – z jakiegoś powodu wywołują sporne dyskusje w internetach 😉 Część osób zarzuca tej metodzie, że drożdże piekarskie nie nadają się do oprysków przeciwgrzybowych. A tymczasem jeśli poszpera się w pracach naukowych to szczep Saccharomyces cerevisiae również w nich się pojawia. Co prawda nie jest to może najbardziej efektywny szczep drożdzy w ochronie roślin, jednak na pewno jest bardzo łatwo dostępny 🙂 Do tego bardzo prosty do wykonania bo wystarczy w 1 litrze wody rozpuścić 10 gram drożdzy i możemy pryskać!
Mleko – potrzebujemy najlepiej „prawdziwego” mleka, a nie UHT. Jeśli jest bardzo tłuste to odlewamy śmietankę. Rozcieńczamy 1 litr mleka w 5 litrach wody i pryskamy.
Miedzian – to również środek zapobiegawczy do kupienia w sklepach ogrodniczych. Stosujemy zgodnie z instrukcją wewnątrz opakowania, zwracając szczególną uwagę na temperatury i wilgotność powietrza w momencie wykonywania oprysku. Miedzianem najlepiej opryskać sadzonki od razu po wsadzeniu ich na miejsca docelowe (pryskamy też ziemię wokół). Taki oprysk wykonujemy tylko raz w roku. Miedzian nic nie pomoże jak już choroby się pojawią.
NAJWAŻNIEJSZE!
Aby te naturalne opryski zapobiegawcze były skuteczne należy je stosować regularnie ZANIM pojawią się u nas objawy choroby. Taki oprysk wykonujemy raz na 7-10 dni, lub po deszczu. To jest kluczowe aby prewencja zadziałała 🙂 Odradzam też wykonywanie oprysków w upalne dni.
Więcej o zapobieganiu poczytacie tutaj: http://www.slonecznybalkon.pl/2017/06/10-porad-uchronic-sie-zaraza-ziemniaczana/
A co jak już pojawiła się choroba?
Na tym etapie najważniejsza jest odpowiednia DIAGNOZA. Ponieważ nie każda plama na liściach pomidora to grzyb. Wiele z tych plam to mogą być po prostu niedobory pokarmowe – i to należy sprawdzić w pierwszej kolejności.
Jeśli jednak stwierdzimy, że faktycznie pojawiają się u nas pierwsze oznaki chorób grzybowych to trzeba działać szybko. W pierwszej kolejności możemy sięgnąć po opryski naturalne – gdyż te z reguły mamy pod ręką.
Woda utleniona (w stężeniu 1.5-3 łyżki na 1 litr wody) – metodę tą znalazłam kiedyś przeglądając Internet i ma ona wielu zwolenników, szczególnie na forach anglojęzycznych. A wodę utlenioną każdy (chyba) w domu ma, więc można szybko zadziałać.
Drożdże – przepis jak w poprzednim punkcie 🙂
Olejki eteryczne – również tak jak w poprzednim punkcie.
Powyższe metody mogą chorobę grzybową zahamować, ale najpewniej jej nie zlikwidują. Dobrą praktyką jest również sumienne obrywanie wszystkich zarażonych części roślin. Jeśli kompostujecie metodą na gorąco to można je wrzucić na kompost, a jeśli nie to najlepiej takie liście spalić.
Czasem takie zahamowanie rozwoju choroby wystarczy aby nasze sadzonki dotrwały do końca sezonu w miarę dobrym stanie, szczególnie jeśli choroba dopadnie nasze rośliny w połowie lata. Warto tu też dodać że pojawienie się choroby grzybowej na zielonych częściach rośliny w żaden sposób nie stanowi zagrożenia dla konsumenta. Takie owoce możemy spokojnie jeść. Tak samo jeśli zostaną porażone owoce – wystarczy fragment takiego pomidora odkroić z zapasem ok 1cm i resztę możemy dorzucić do sałatki czy innych potraw. Jedynie trzeba uważać w momencie robienia przetworów – ale tutaj tylko i wyłącznie chodzi o zachowanie odpowiedniego pH, które w przypadku porażonego pomidora jest zaburzone. Dlatego do przetworów wrzucamy pomidory bez plamek 😉 a resztę zjadamy na surowo.
A jeśli choroba postępuje pomimo powyższych zabiegów?
Wtedy możemy skorzystać z szerokiej gamy środków ochrony roślin dostępnych w sklepach. Jednak mocno odradzam kupowanie czegoś “na ślepo” albo “bo ktoś gdzieś polecił”. Aby zrobić to dobrze to trzeba odpowiednio dobrać środek do tego co się u nas dzieje.
Wracamy wobec tego znów do podstawowej kwestii – dobrej diagnozy! Bez tego ani rusz 🙂 Większość dostępnych środków jest przeznaczonych na konkretne choroby grzybowe na konkretnych roślinach. Nie wiedząc co dokładnie dolega naszym – działamy na ślepo.
Drugim grzechem jest pryskanie zbyt częste. O ile opryski prewencyjne wymienione wyżej możemy wykonywać często – i wręcz jest to pożądane, to oprysków chemicznych staramy się wykonać jak najmniej. Odpowiednio dobrane wystarczą 2-3 by skutecznie zlikwidować dalszy rozwój choroby (najlepiej wykonać je różnymi preparatami aby ich działanie wzajemnie się uzupełniało).
Aby znaleźć odpowiedni preparat, zajrzyjcie na stronę: http://ochronaroslin.agro.pl/
Tam na samej górze w okienku wyszukiwania wpiszcie parametry dotyczące Waszej rośliny i konkretnej choroby grzybowej. Poniżej macie przykład wyszukiwania preparatów na zarazę ziemniaka na pomidorze:
To na co trzeba zwrócić uwagę wybierając preparat to czy jest on interwencyjny czy zapobiegawczy (zapobiegawczych używamy zanim choroba pojawi się u nas, ale np jest już u sąsiada, a interwencyjnych wtedy kiedy widzimy objawy u siebie).
A druga ważna rzecz to działanie preparatu. Tu rozróżniamy takie sposoby:
- Kontaktowy / powierzchniowy – działa tylko na powierzchni rośliny, dokładnie w miejscu gdzie wykonamy oprysk. Przy takich środkach ważne jest jak najdokładniejsze opryskanie wszystkich części rośliny (również od spodu).
- Wgłębny – tak jak wyżej, ale dodatkowo preparat wnika do wnętrza tkanek roślinnych. W dalszym ciągu potrzebny jest bardzo dokładny oprysk (najlepiej w postaci drobnocząsteczkowej mgiełki)
- Układowy / systemiczny – przy oprysku wnikają do wnętrza rośliny i krążą w jej sokach. Ten sposób wybacza najwięcej błędów przy wykonywaniu oprysku, nawet jeśli zrobimy go szybko i niedokładnie środek będzie blokował rozwój choroby (również na nowych przyrostach).
OGÓLNE ZASADY WYKONYWANIA OPRYSKÓW:
- Opryski zawsze wykonujemy po oblocie pszczół
- Najlepiej wczesnym wieczorem
- Nigdy w pełnym słońcu
- Należy zwrócić uwagę na warunki wykonywania oprysku dla konkretnego preparatu – ważna może być temperatura i wilgotność powietrza, inaczej oprysk nie będzie skuteczny
Najczęstsze choroby pomidora z jakimi możemy się spotkać to:
- zaraza ziemniaczana
- szara pleśń
- alternarioza
- septorioza
- brunatna plamistość liści
I na koniec powtarzam raz jeszcze: NIE KAŻDA PLAMA OZNACZA CHOROBĘ!
Najczęściej wszelkie plamy oznaczają różnego rodzaju niedobory pokarmowe. Uproszczoną grafikę wyjaśniającą te plamy znajdziecie poniżej:
Plamy na liściach mogą też się pojawiać w skutek uszkodzeń mechanicznych – przy ocieraniu się liści o ścianę czy barierkę, po silniejszych opadach deszczu, gradzie. Zanim sięgniemy po opryski chemiczne warto wykluczyć powyższe.
Jeśli potrzebujecie pomocy w identyfikacji Waszego problemu i zwracacie się z taką prośbą do członków różnego rodzaju grup ogrodniczych to pamiętajcie o tym aby zawsze wstawić przynajmniej dwa zdjęcia liścia – od góry i od spodu, oraz zdjęcie całej rośliny. Piszcie też od razu jak wygląda nawożenie i w jakich warunkach rośnie Wasz pomidor. Im więcej informacji załączycie tym szybciej możecie się spodziewać trafnej diagnozy 🙂 A jak już wcześniej wyjaśniłam – trafna diagnoza jest kluczowa w “leczeniu” wszelkich plam na pomidorach 🙂
P.S. W tym roku też sporo szkód narobił ToMV – czyli wirus mozaiki na pomidorze. W tym temacie odsyłam Was jednak do Karoliny, ona napisała wszystko co się da: https://www.karointhegarden.com/tomv-wirus-mozaiki-na-pomidorze/
[…] A jeśli już jakaś choroba się u nas pojawi to po poradę zapraszam tu: Choroby grzybowe na pomidorach: jak sobie z nimi poradzić? […]