Dużo deszczu, chłodne noce, mało słońca. To praktycznie idealne warunki dla rozwoju chorób grzybowych, ale mogą one atakować również w innych warunkach. Zawsze najłatwiej zapobiegać, trudniej leczyć. Co robić jeśli zauważymy je na naszych roślinach?
Continue reading →choroby roślin
10 porad – jak uchronić się przed zarazą ziemniaczaną?
Zaraza ziemniaka jest najpopularniejszą chorobą grzybową występującą nie tylko na ziemniakach, ale też… pomidorach. Jak ze wszystkim – łatwiej się przed nią chronić niż jej pozbyć.
Ostatnie dni szczególnie sprzyjają rozwojowi zarazy – długotrwała wilgoć (opady deszczu lub np. zalegające mgły) oraz temperatury w okolicach 12-18 stopni. Czerwcowa aura jest wyjątkowo korzystna dla rozwoju tego patogenu.
Zarodki zarazy ziemniaczanej mogą się przenosić przez wiatr, deszcz, owady.. Ale też sami możemy je przenieść – np. na narzędziach czy dłoniach. Mogą one również przezimować w ziemi.
Zaraza atakuje przede wszystkim naziemne części roślin – liście, łodygi, owoce. Zmiany mają postać nieregularnych plam – najpierw żółtawych, potem w miarę rozwoju choroby powiększających się i zmieniających kolor na brunatno brązowy. Może się również pojawić biały nalot na liściach.
Nieleczona zaraza może bardzo szybko porazić całą roślinę oraz przenieść się na rośliny sąsiadujące (o ile są podatne na tę chorobę). W krótkim czasie możemy nawet stracić wszystkie sadzonki. Dlatego bardzo ważne jest, aby starać się zminimalizować ryzyko wystąpienia tej choroby na naszych roślinach oraz wczesne jej wykrycie.
Jak się chronić przed zarazą ziemniaczaną?
1. Wybieraj odmiany pomidorów odporne na zarazę.
Coraz więcej na rynku jest odmian pomidorów odpornych na zarazę ziemniaka. Nie daje nam to 100% pewności, ale zdecydowanie zmniejsza szanse wystąpienia tej choroby na roślinach.
2. Obserwuj rośliny
Kluczem do zastopowania rozwoju choroby jest jej wczesne wykrycie. Przeglądaj rośliny często i jak tylko znajdziesz coś podejrzanego to usuwaj zarażone części.
3. Pozbywaj się zarodników i zarażonych części roślin
W momencie usuwania liści, łodyg czy owoców ze zmianami koniecznie je wyrzuć, a najlepiej spal. Nie nadają się one na kompost bo tylko będą przenosić zarodniki dalej. Tak samo ziemia, w której znajduje się porażona sadzonka nie nadaje się już do ponownej uprawy. Zarodniki mogą w niej przezimować i zaatakować posadzoną w tym miejscu roślinę w kolejnym sezonie.
4. Dbaj o higienę
Kiedy usuwasz porażone części rośliny, uważaj aby nie dotykać przy tym zdrowych roślin. Narzędzia, których do tego używasz trzeba dokładnie umyć. Zarodki bardzo łatwo i szybko przenoszą się przez kontakt, dlatego szczególnie uważajmy żeby nie roznieść sobie choroby przez własne zaniedbanie.
5. Daj roślinom przestrzeń
Ustaw sadzonki pomidorów tak, aby nie dotykały się wzajemnie. Po pierwsze – mogą się zarazić przez kontakt. A po drugie – im są gęściej tym dociera do nich mniej słońca oraz tworzy się większa wilgotność. Czyli mamy idealne warunki do rozwoju chorób grzybowych. Z tego samego powodu zaleca się przerzedzanie owocujących roślin poprzez usuwanie części liści. Jednocześnie pomaga to owocom szybciej i bardziej równomiernie dojrzewać poprzez większy dostęp do światła.
Dlatego m.in. rośliny nie powinny rosnąć za gęsto – po pierwsze wolniej wtedy rosną i słabiej owocują, a po drugie trudniej jest nam je pielęgnować.
6. Podlewaj zawsze od dołu
Pomidory, i wszelkie inne rośliny, najlepiej jest podlewać od dołu, bezpośrednio do doniczki. Nigdy nie lejemy wody po liściach! Unikamy wilgoci na sadzonce za wszelką cenę 🙂
7. Usuwaj dolne liście
Na dorosłych sadzonkach warto jest usunąć dolne liście. Ja staram się z reguły zostawić jakieś 20cm od dołu gołej łodygi. Zarodki zarazy ziemniaczanej często są w ziemi. W momencie podlewania, ziemia “chlapie” na dolne liście – przez co przenoszą się na nie zarodki i rozpoczynają chorobę. Gdy nie ma tych liści – zarazie jest trudniej 🙂 Aby uzyskać jeszcze lepszy efekt, można ziemię ściółkować.
8. Utrzymuj silne rośliny
Silne sadzonki będą stawiały większy opór wszelkim chorobom i szkodnikom. Ważne jest aby regularnie je nawozić. Ja polecam również stosowanie regularnych oprysków ochronno-wzmacniających: najlepszy naturalny preparat roślinny. Obecny w tej mieszance ziołowej skrzyp pomoże nam również zmniejszyć szanse wystąpienia chorób grzybowych.
9. Stosuj opryski zapobiegawcze z sody oczyszczonej
Od kilku sezonów staram się regularnie dodawać do oprysków sodę oczyszczoną – ok. 1 łyżeczki na 1 litr oprysku. Soda zmienia pH liści, tworząc środowisko niekorzystne dla chorób grzybowych. Taki oprysk powinniśmy powtarzać co ok 2 tygodnie, oraz po każdym deszczu.
Przypominam, że opryski wykonujemy tylko i wyłącznie rano, najlepiej w pochmurne dni. Kiedy pryskamy rośliny w ciągu dnia i są one później wystawione na słońce – ryzykujemy poparzeniem słonecznym. Z kolei wieczorem i tak mamy większą wilgotność, więc jeśli dodamy do niej jeszcze oprysk – to zapraszamy wszelkie choroby grzybowe do naszej uprawy.
10. Nie bój się 🙂
Zaraza ziemniaczana jest trochę jak mszyce – prędzej czy później spotka każdego ogrodnika 🙂 Powyższe wskazówki mogą się na pierwszy rzut oka wydać dość skomplikowane, ale tak naprawdę w zdecydowanej większości to podstawowe zasady pielęgnacji roślin. Przy odrobinie wprawy, nawet nie zauważycie że się do wszystkich stosujecie 🙂
P.S. Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa wydaje regularnie komunikaty dot. obecności chorób i szkodników w całej Polsce. Na ich stronie możecie sprawdzić co aktualnie dzieje się w Waszym województwie.
P.P.S. Można również stosować opryski miedzianem (dostępny pod nazwą Miedzian 50 WP) – ja tej metody jeszcze nie testowałam. Teoretycznie opryski wykonujemy w momencie zauważenia pierwszych objawów, można też pryskać zapobiegawczo na początku sezonu. Metoda ta jest również dopuszczona w uprawach ekologicznych, więc spokojnie można ją stosować na balkonie. Jeśli macie jakieś doświadczenia w tym temacie to piszcie w komentarzach! 🙂
Najlepszy naturalny preparat roślinny
Dziś podzielę się z Wami moim sposobem na naturalny oprysk wzmacniający, który również przydaje się w walce ze szkodnikami i chorobami.
Wiadomo – łatwiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego też ja staram się robić takie opryski regularnie (mniej więcej raz na dwa tygodnie). Jak już pojawi się jakiś problem (np. mszyce, ziemiórki, choroby grzybowe itp.) używam tego samego tylko w większym stężeniu.
W czym tkwi sekret?
Trzy składniki: skrzyp polny, pokrzywa i wrotycz pospolity
To są trzy magiczne składniki mojego ulubionego preparatu. Ja swój wykonuję z suszu (wygodniej), ale można też wykorzystać świeże zioła. Wtedy jednak należy uważać aby np. zebrać pokrzywę do takiej mikstury przed kwitnieniem. W przeciwnym razie możemy ją sobie rozsiać po doniczkach – a tego wolelibyśmy uniknąć 🙂
Przepis na najlepszy oprysk wzmacniający
Przygotowanie takiego preparatu jest dziecinnie proste. Wygląda to tak:
Wszystko zamyka się w pięciu krokach:
KROK 1: Przygotuj 20g suszu
Do przygotowania tego preparatu będziecie potrzebować susz z pokrzywy, skrzypu polnego oraz wrotyczu pospolitego. Ja swój kupuję na allegro, możecie również poszukać ich w sklepach zielarskich. Susz wsypuję do pojemnika, w którym będę przygotowywać napar. Pojemnik musi być odporny na wysokie temperatury (wrzątek) oraz mieć pojemność minimum 1 litra.
Jeśli chcecie użyć świeżych ziół to potrzebujecie ich 200g.
KROK 2: Zalej susz 1 litrem wrzątku
Tak przygotowaną mieszankę zalewam 1 litrem wrzątku. Ja do gotowania używam tylko wody przefiltrowanej i radzę Wam do takich preparatów również użyć wody z filtra, lub butelkowanej.
KROK 3: Poczekaj aż ostygnie i odcedź
Teraz wystarczy poczekać aż nasza mieszanka ostygnie, minimum 30 minut. Możemy ją teraz odcedzić przelewając ją do innego pojemnika przez drobne sitko lub gazę.
KROK 4: Połącz z wodą, przynajmniej 1:1
Jeśli używamy naparu zapobiegawczo można go połączyć z wodą w proporcjach 1 część naparu na 3 części wody. Jeśli chcemy go użyć do pozbycia się szkodników wtedy śmiało możemy używać pół na pół z wodą.
KROK 5: Pryskaj
Tak przygotowaną mieszankę przelej do spryskiwacza i opryskaj dokładnie rośliny (najlepiej wszystkie). Zwróć uwagę aby opryskać je również od spodu – tam często nie docieramy a szkodniki to wykorzystują. 😉 Opryski wykonuj najlepiej rano albo wieczorem, nigdy w pełnym słońcu gdyż może to spowodować poparzenia roślin. Oprysków nie warto również wykonywać jak pada deszcz – po prostu wszystko nam spłucze.
Jak długo można taki preparat przechowywać?
Taką litrową mieszankę najlepiej zużyć od razu (możecie zrobić mniej jeśli to będzie dla Was za dużo). Ja z reguły to co mi zostanie wlewam do konewki z wodą. Taką wodę zużywam potem normalnie do podlewania.
Czy mogę przygotować sobie taki preparat na zapas?
Jeśli chcielibyście przygotować sobie taki preparat „na zaś” to trzeba przygotować go trochę inaczej. Susz zalewamy zimną wodą (proporcje takie same jak wyżej) i zostawiamy na 12-24 godziny. Po tym gotujemy nasz wyciąg przez ok 30 minut na słabym ogniu. Taki gorący wywar przelewamy do słoiczków (odcedzając np. przez gazę), zakręcamy je, odwracamy do góry dnem i zostawiamy do ostygnięcia (jak przetwory 🙂 ). Takie słoiki możemy przechowywać 3-4 miesiące, po otwarciu trzeba je zużyć w przeciągu tygodnia.
Czy można taki preparat jeszcze jakoś dodatkowo wzbogacić?
Jest jeszcze kilka trików na wzbogacenie takiego preparatu, zależy co chcecie uzyskać:
- Mydło ogrodnicze – dodatek mydła sprawia że preparat ma większą przyczepność i dłużej utrzymuje się na roślinach. Wystarczy ok 20 ml mydła na 1 litr wody.
- Soda oczyszczona – zmienia PH liści na takie, które uniemożliwia rozwój chorób grzybowych. Działa tylko jak jest na liściu więc trzeba powtarzać opryski po opadach deszczu. Wystarczy łyżeczka (do herbaty) sody na 1 litr wody.
- Olejki roślinne – możemy również dodać kilka kropel olejku roślinnego (np. tymiankowego albo z drzewa herbacianego), które przez swoje działanie grzybo- i bakteriobójcze pomogą nam uchronić się przed chorobami grzybowymi.
- Inne susze roślinne – jak chcecie zrobić sobie taką „bombę” to możecie dodać jeszcze inne susze – np. rumianek (ma działanie bakterio- i grzybobójcze) lub żywokost lekarski (pobudza rośliny do wzrostu i pomaga przy niedoborach potasu)
- Jeśli myślicie o przygotowaniu preparatu na bazie cebuli i czosnku (przygotowuje się go tak samo jak powyższy tylko z innych składników) to jednak radziłabym go przygotować osobno i stosować naprzemiennie z tym ziołowym
- Dokładne informacje co działa na co znajdziecie na podstronie ekologiczne środki ochrony roślin
Wykonujecie jakieś opryski w ciągu sezonu? Może macie swoje ulubione przepisy? Koniecznie się podzielcie!
Zgorzel siewek – łatwiej zapobiegać niż leczyć
Wszystko już prawie wysiane, pojawiają się pierwsze siewki, cieszymy się z każdego kiełka. Ale nie zawsze jest tak różowo. Czasem pojawia się zgorzel siewek. Co zrobić aby jej uniknąć?
Jak z większością chorób i szkodników – łatwiej im zapobiegać niż leczyć. Tak też jest ze zgorzelą. Specjalnie dla Was mam kilka porad – jak się przed nią ustrzec.
Zgorzel siewek – co to w ogóle jest?
Zgorzel siewek to powszechna choroba grzybowa, która może zaatakować w zasadzie wszystkie rośliny wysiewane z nasion. Istnieją dwa rodzaje zgorzeli:
- przedwschodowa – która objawia się obumarciem kiełków zanim te wydostaną się na powierzchnię
- powschodowa – pojawia się na łodygach, liściach właściwych i liścieniach wykiełkowanej już rośliny
O ile pierwszej możemy nawet nie zauważyć, bo rośliny po prostu nie wzejdą, to druga objawia się ciemnobrązowymi plamami na podstawie pędu rośliny. Następnie siewka bardzo często się w tym miejscu łamie a zgnilizna postępuje wzdłuż korzeni.
autor zdjęcia: Howard F. Schwartz
Jak zapobiegać chorobom siewek?
Leczenie chorób grzybowych siewek jest zwykle nieopłacalne – lepiej wysiać wszystko na nowo, szczególnie że zgorzel pojawia się dość wcześnie. Aby jej zapobiec wystarczy zachować zasady higieny przy produkcji rozsady:
1. Sterylne podłoże
Jeśli bierzecie do wysiewu ziemię z ogródka, lub robicie mieszankę sami, warto ją odkazić. Można to zrobić wkładając ją do rozgrzanego do minimum 100 stopni piekarnika na 30-60 minut. Ten proces zabije wszelkie patogeny. Ja zawsze stosuję ziemię specjalnie przeznaczoną do rozsad i przyznam, że zgorzel mnie jeszcze nie dotknęła.
2. Sterylne pojemniki
Wszystkie pojemniki przeznaczone pod rozsadę należy dokładnie umyć. Można do tego użyć np. mydła ogrodniczego. Usunąć wszystkie pozostałości po poprzednich rozsadach i dokładnie wysuszyć. Wtedy dopiero rozpoczynamy siew.
3. Odpowiednie podlewanie
Jak już pisałam w poradniku przygotowania rozsady, młode siewki należy podlewać oszczędnie. Ziemia ma być stale wilgotna, ale nie mokra. Najlepiej je zraszać lekko od góry lub podlewać do podstawki, odlewając nadmiar wody po ok. 30 minutach.
4. Regularne wietrzenie
Zgorzel, jak wszystkie grzyby, idealnie czuje się w wilgotnym środowisku. Jeśli naszych siewek nie będziemy wietrzyć to stwarzamy jej perfekcyjne warunki. Przynajmniej raz dziennie należy siewki odkrywać, zapewniać im wentylację, w cieplejsze dni wystawiać na zewnątrz. Nie tylko się w ten sposób wzmocnią, ale również zmniejszymy ryzyko wystąpienia chorób grzybowych.
5. Odpowiednia gęstość wysiewów
Kolejnym czynnikiem ryzyka powstania chorób grzybowych jest zbyt gęsty wysiew nasion. To ryzyko zmniejszamy wykorzystując wielodoniczki lub siejąc do osobnych małych pojemników (np. kubeczków po jogurtach), a nie wszystko do jednej dużej skrzynki 🙂 Należy pamiętać o właściwych odstępach i przerywaniu sadzonek. Im gęściej rosną – tym większe szanse na zgorzel.
6. Oświetlenie
Zależność jest prosta – im mniej światła tym większa szansa na zgorzel. Ale też na wolniejsze wschody. Światło jest kluczowym elementem silnej rozsady, potrzeba go przynajmniej 6 godzin dziennie!
7. Wzmacnianie wyciągiem ze skrzypu
Aby wzmocnić nasze siewki możemy je dodatkowo podlewać wyciągiem ze skrzypu. Wystarczy, że na 1 litr wody przeznaczonej do podlewania dodamy 1 torebkę herbaty ze skrzypu. Zróbmy taki wyciąg wieczorem a rano woda będzie gotowa do użycia.
8. Zaprawianie nasion przeznaczonych do wysiewu
Nasiona przeznaczone do wysiewu można dodatkowo zaprawić w naparze z rumianku. Całą procedurę świetnie opisał projekt warzywnik, więc zapraszam do nich 🙂 : zaprawianie nasion naparem z rumianku
Rumianku możecie też używać do podlewania lub pryskania siewek, przepis taki sam jak przy skrzypie 🙂
A jak już jest?
Jak już zgorzel się pojawi i chcecie siewki ratować to z naturalnych sposobów pozostaje Wam podlewanie naparami ze skrzypu i rumianku.
Możecie też zastosować opryski z wody utlenionej – 1 część wody utlenionej na 4-5 części wody. Sprawdźcie na części roślin jak na nią zareagują i w razie potrzeby zmniejszcie proporcje.
Te same metody możecie stosować przy pojawianiu się chorób grzybowych na dorosłych już roślinach. Po więcej przepisów na walkę z chorobami zapraszam tutaj: ekologiczne środki ochrony roślin.
Z całego serca życzę Wam zdrowej rozsady! 🙂
Ekologiczne środki ochrony roślin
Uprawiając rośliny jadalne trzeba pamiętać o konieczności używania naturalnych nawozów i środków ochrony roślin. Nie chcemy się przecież zatruć!
Pomidorki koktajlowe – radości i smutki
Jak to w życiu bywa radość ze smutkiem w parze idzie 🙂 Tak też jest z moimi pomidorkami koktajlowymi – jest się z czego cieszyć ale są i pewne zmartwienia…
Zacznijmy od tych przyjemnych rzeczy 🙂 Zaczynają pomidorki owocować! Dzielne pracowite owady kwiatki pozapylały, ja swoje trzy grosze dorzuciłam od czasu do czasu krzaczkami potrząsając i mam pierwsze efekty 🙂
Kwiatki pomału zaczynają przemieniać się w małe zielone kulki 🙂 Zasadzone mam 2 odmiany pomidorków – maskotkę (czerwone) i cytrynka (żółte). Maskotka zdecydowanie szybciej zaczęła kwitnąć i szybciej też tworzą się owoce. Bardziej się też rozkrzewia – żółte pomidorki u mnie idą w jeden wysoki pęd, a czerwone tworzą po 2-3 pędy i na każdym są kwiaty i owoce 🙂 Już nie mogę się doczekać aż nabiorą koloru 🙂
A teraz czas na smutki.. Trochę za mało poczytałam wcześniej o uprawie pomidorków koktajlowych i o niebezpieczeństwach jakie nań czyhają.. I mam skutki – dopadła mnie (a w zasadzie moje pomidorki :P) zaraza ziemniaczana. A przynajmniej na to wskazywałyby objawy.
Zobaczymy co z tego będzie. Na razie pomidorki nie poddają się i rosną / kwitną / owocują dalej. Jestem dobrej myśli 🙂 a poza tym mam tyle krzaczków że trochę tych pomidorków i tak będzie 🙂 A na przyszły rok będę wiedziała, żeby wcześniej zacząć prewencyjne opryski wywarem z cebuli i poszukam też odmian odpornych na tę chorobę. Nie zrażam się – w tym roku przede wszystkim się uczę. Każdego kolejnego sezonu będę coraz bogatsza w doświadczenia i uprawy też będą mi lepiej szły 🙂