Jakoś te Święta szybko w tym roku przyszły… u Was też? Tak czy inaczej – przyjmijcie ode mnie najserdeczniejsze życzenia… Wesołych Świąt! 🙂
Niech ten czas przyniesie Wam tak upragniony odpoczynek po całym roku bieganiny. Zregenerujcie siły, bo już niedługo zaczynamy kolejny sezon siania – siły będą potrzebne! 🙂 Tak więc życzę Wam cudownej atmosfery w ten niezwykły czas, niech troski odejdą w niepamięć a najpiękniejsze prezenty nie będą materialne 🙂
Dziś trochę bardziej filozoficznie – o tym co w uprawianiu roślin jest fajne a co trochę trudniejsze. Zapraszam do lektury i czekam na Wasze przemyślenia!
Kiełkowanie i pierwsze centymetry
Chyba najfajniejszym elementem uprawy roślin jest obserwacja ich wzrostu. To jak nasionko kiełkuje, przebija się przez ziemię, walczy o światło a potem wyrasta na piękną roślinę, którą jeszcze mogę zjeść 🙂 – to jest jeden z tych elementów które uwielbiam. Równocześnie jest to jeden z najbardziej frustrujących etapów. Czasem nasiona nie chcą kiełkować, ciężko wyczuć co im nie pasuje, usychają, więdną, kładą się, wyciągają, pojawia się pleśń… Mogłabym tu wymieniać bez końca. Jest to niewątpliwie ciężki etap, ale jednocześnie najbardziej satysfakcjonuje jego ukończenie 🙂
Przesadzanie
Tu z kolei najbardziej podoba mi się kontakt z ziemią. Na żadnym innym etapie nie ma go tak dużo.. Przygotowaną wcześniej rozsadę trzeba przesadzić do większych doniczek, zaplanować co gdzie i z czym będzie rosło, upewnić się że podłoże jest odpowiednie a drenaż wystarczający. Jest to męczące fizycznie, ciężko po tym doczyścić paznokcie ale ja to lubię 🙂 Łatwo tu też o uszkodzenie sadzonek, nie wszystkie to przeżyją, ale trzeba to zrobić. Trzeba też sadzonki poddać selekcji – posadzić tylko te najsilniejsze a resztę wyrzucić lub np. wykorzystać w kompostowniku. Ciężki jest ten moment. Mi zawsze trudno jest podjąć tę decyzję o wyrzuceniu jakiejś siewki – przecież sama ją wyhodowałam z nasionka! A teraz się jej pozbyć? W ten sposób często zostaję z mnóstwem doniczek i małych roślin – bo szkoda mi ich po prostu. Ale trzeba być twardym.
Pielęgnacja
To ten etap, który wymaga najwięcej systematyczności. W tym jestem kiepska. Zapominam czasem o podlewaniu, o nawożeniu.. Rośliny jakoś sobie radzą, ale wiem, że mogłoby im być lepiej. Konewka jest ciężka, trzeba ją dwa razy napełniać na każde podlewanie… No i jeszcze trzeba roślinom znaleźć opiekę na wyjazdy! Nie chcę tu tylko narzekać, bo nie o to mi chodzi, ale uprawa roślin (szczególnie jadalnych) to konkretne zobowiązanie. I oczywiście – przyjemnie jest wyjść na balkon rano po szczypiorek do kanapki ale pamiętajmy o tym, że sam się nie podleje 😉
Życie i śmierć
Ogrodnictwo bezpośrednio łączy się z pewną formą cierpienia – musimy się pogodzić z tym, że rośliny chorują, że dopadają je szkodniki i że nie zawsze będziemy w stanie je uratować (szczególnie jeśli uprawiając rośliny jadalne nie chcemy używać ostrej chemii). Często piszecie do mnie w rozpaczy, że coś się dzieje, że nie potraficie sobie z tym poradzić.. Ja staram się Wam pomóc jak tylko potrafię, ale nie zawsze wszystko się da uratować. Czasem problemy nas przerastają i… nie ma w tym nic złego! Taki jest cykl natury – coś umiera by coś innego mogło żyć. Uprawiając ogród (czy przydomowy czy balkonowy) prawie każdego dnia jesteśmy świadkami małych narodzin i małych śmierci. I ta jednoczesna bliskość życia i śmierci chyba jest tym co mnie najbardziej w ogrodnictwie urzeka, każe mi się zatrzymać i zastanowić nad całą resztą.
Ciekawa jestem co dla Was jest najpiękniejsze i najtrudniejsze w uprawianiu roślin?
Pędzę do Was z kalendarzem biodynamicznym na następny miesiąc oraz świątecznymi życzeniami 🙂
Kalendarz stworzony na tej samej zasadzie co poprzednie kalendarze biodynamiczne. Jedyną rzeczą, którą dodałam są godziny kiedy zmienia się położenie księżyca.
A poza tym, chciałam Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia na nadchodzące Święta Wielkanocy. Spędźcie ten czas w spokoju, z Rodziną i niech u Was w domu będzie czuć to ciepło świąteczne, pomimo zimowej aury na zewnątrz.
Dziś trochę mniej balkonowo, ale za to bardzo słonecznie 🙂
„Kiedy wyruszasz w podróż do Itaki życz sobie, żeby długie było wędrowanie, pełne przygód, pełne doświadczeń. Lajstryngów, Cyklopów, gniewnego Posejdona nie obawiaj się. Nic takiego na twojej drodze nie stanie, dopóki myślą trwasz na wyżynach, dopóki wyborne emocje dotykają twojego ducha i ciała. Lajstryngów, Cyklopów, dzikiego Posejdona nigdy nie spotkasz, jeśli ich w tę podróż nie zabierzesz we wnętrzu twojej własnej duszy, jeśli własna twa dusza nie wznieci ich przed tobą.
Życz sobie, żeby długie było wędrowanie: by zaświtało wiele takich poranków lata, kiedy – z jaką uciechą, z jakim rozdradowaniem – podpływać będziesz do portów, nigdy przedtem nie widzianych; abyś się zatrzymywał w handlowych stacjach Fenicjan i piękne tam kupował rzeczy, masę perłową i koral, bursztyn i heban, i najróżniejsze, wyszukane olejki – ile ci się uda zmysłowych wonności znaleźć. Trzeba też, byś egipskich miast odwiedził wiele, aby uczyć się i jeszcze uczyć – od tych, co wiedzą.
Przez cały ten czas pamiętaj o Itace. Przybycie do niej – twoim przeznaczeniem. Ale bynajmniej nie spiesz się w podróży. Lepiej, by trwała ona wiele lat, abyś stary już był, gdy dobijesz do tej wyspy, bogaty we wszystko, co zyskałeś po drodze, nie oczekując wcale, by ci dała bogactwo Itaka.
Itaka dała ci tę piękną podróż. Bez Itaki nie wyruszyłbyś w drogę. Niczego więcej już ci dać nie może.
A jeżeli ją znajdujesz ubogą, Itaka cię nie oszukała. Stawszy się tak mądry, po tylu doświadczeniach, już zrozumiałeś, co znaczą te Itaki. ”
K. K. KAWAFIS „ITAKA”
Tu mnie znajdziesz:
Szukajka
Witaj!
Bardzo mi miło powitać Cię na moim Słonecznym Balkonie :) Prowadzę tego bloga od kwietnia 2012 i mam zamiar prowadzić go tak długo dopóki starczy mi sił ;) Znajdziesz tu informacje na temat moich zmagań z uprawą roślin jadalnych na balkonie w mieście. Dodatkowo zamieszczać będę artykuły z poradami dot. uprawy roślin. Mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie i zostaniesz na dłużej!
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego pobytu na Słonecznym Balkonie! :)