Sezon w pełni. Wielu z nas dalej jest w mniejszej lub większej izolacji, część pracuje zdalnie. Mamy dużo czasu żeby zaglądać do naszych roślin 😉 I przychodzi ten moment, kiedy pojawia się jakiś owad! Co wtedy robić?
Kiedy spotkamy jakiegoś przybysza, którego nie znamy, z reguły pierwsze co się pojawia to strach. A jak się boimy to albo uciekamy albo podejmujemy się walki. W przypadku ogródków mniejszych lub większych, nawet jeśli początkowo weźmiemy nogi za pas, to w kolejnym kroku szykujemy się do walki.
Szukamy więc pomocy. Czasem idziemy do najbliższego sklepu z działem ogrodniczym i liczymy na poradę. Wybieramy wtedy jakiś środek ze sklepowej półki, wracamy do domu i pryskamy.
W innych przypadkach najpierw wertujemy internet w poszukiwaniu najlepszych przepisów na naturalne opryski przeciw szkodnikom. Czytamy o gnojówkach, naparach, wyciągach i innych specyfikach. Kupujemy lub zbieramy zioła czy inne składniki, mieszamy, szykujemy, pryskamy.
Z przerażeniem i zaciekłością staramy się pozbyć z naszych roślin wszystkiego co tylko się rusza, często nawet nie zastanowiwszy się chociaż przez chwilę co to właściwie za stworzenie się u nas pojawiło.
A przecież ogród (również ten balkonowy), to nie tylko flora. To również fauna. I oba te światy ze sobą współistnieją. Tam gdzie są rośliny, pojawiają się również inne organizmy – i to jest naturalne! I tak, część z tych gości będzie konsumować nasze rośliny. Ale równie liczna część będzie… konsumować tych pierwszych konsumentów! Taki jest naturalny cykl przyrody.
Na przykład na naszej sałacie może pojawić się mszyca. I zacznie ją konsumować 😉 Póki mszycy nie ma bardzo dużo to w większości przypadków sałacie nic się nie stanie. A my możemy po prostu umyć jej listki przed spożyciem. I jeśli pozwolimy tej mszycy sobie trochę pobuszować to w naturalny sposób po jakimś czasie (z reguły ok 2-3 tygodniach) pojawią się naturalne drapieżniki. Biedronki, złotooki, bzygi, różne gatunki chrząszczy… Zarówno dorosłe owady jak i ich larwy mogą zjadać te nasze mszyce. Larwy często są zupełnie niepodobne do dorosłych owadów i mogą wzbudzać strach. A są zupełnie nieszkodliwe, wręcz przeciwnie! Natura to największy sprzymierzeniec ogrodnika, jeśli tylko pozwolimy jej działać ♥ Bo jeśli będziemy tępić te mszyce co do jednej sztuki to te wszystkie drapieżniki nie przybędą do nas na pomoc bo… nie będą miały co jeść!
Dlatego jeśli pojawi się u Ciebie jakiś nieznany Ci przybysz to postępuj tak:
1. Poznaj go!
1. Poznaj go!
Dowiedz się dokładnie co to za gość. Tutaj poradą służą grupy ogrodnicze, ale również technologia. Od siebie bardzo polecam aplikację Obiektyw Google. Robimy owadowi zdjęcie i wrzucamy do aplikacji, a ona szuka podobnych zdjęć w internecie i porównuje z naszym. W ten sposób otrzymujemy podpowiedź co do gatunku owada. W ten sposób możecie też identyfikować rośliny!
2. Zastanów się, czy naprawdę stanowi zagrożenie?
Jeśli już wiemy co to za przybysz do nas przyleciał z wiatrem to możemy się doedukować i sprawdzić czy chce on skonsumować nasze rośliny? I nawet jeśli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca to zachęcam bardzo aby pierwszym odruchem, zamiast chęci eksterminacji, stała się… obserwacja! Obserwuj tego owada, patrz jak czuje się roślina na której zaczyna żerować, jak zmienia się jego populacja. W wielu przypadkach nie jest wymagana nasza interwencja bo po tych 2-3 tygodniach pojawią się naturalne drapieżniki i zrobią porządek przywracając równowagę 🙂
3. Nie zabijaj, jeśli nie musisz
Możesz np na swojej bazylii znaleźć gąsienice. W naturze część z nich padnie ofiarą ptaków, ale tym będzie ciężko polować na Twoim balkonie. Możesz próbować szykować opryski czy inne cuda żeby się ich pozbyć, ale… najłatwiej po prostu będzie wyrzucić je za balkon! Pryskanie zostaw sobie jako ostateczną broń 😉
4. Jeśli roślina wyraźnie słabnie – działaj!
Jeśli zauważysz, że populacja szkodnika zaczyna wyraźnie roślinie szkodzić (więdnie, żółkną jej liście itp) to działaj. Natomiast w pierwszej kolejności sięgaj po sposoby naturalne. A opryski wykonuj najlepiej pod wieczór, w ciągu dnia mogą zaszkodzić pszczołom. Możesz też usuwać szkodniki mechanicznie – albo ręcznie, albo… np przy użyciu taśmy klejącej 😉 Czasem trzeba działać, i to jest ok. W końcu uprawiamy te rośliny na własny plon 🙂
Możesz np. sprawdzić mój przepis na naturalny oprysk ziołowy.
5. Dbaj o rośliny, aby były silne
Silne rośliny łatwiej poradzą sobie z atakiem szkodników czy choroby. Tak jak nasz organizm – jeśli jesteśmy pełni sił, zdrowo się odżywiamy, dbamy o ruch, to lepiej przechodzimy wszelkie infekcje. Zapewnij swoim roślinom odpowiednie warunki, nie przelewaj ich, dbaj o stosowne nawożenie, nie sadź ich za gęsto… To wszystko sprawi, że będą silniejsze i te kilka mszyc czy innych konsumentów nie będzie stanowiło dla nich zagrożenia.
6. Jak tylko możesz to dbaj o różnorodność!
Różnorodność jest kluczem do sukcesu w wielu ogrodach, również tych balkonowych. Przecież wszyscy wiemy że najwięcej środków ochrony roślin stosuje się w monokulturach. Tam gdzie na wielkich obszarach uprawiana jest tylko jedna roślina. A jak często na naszym balkonie są np. tylko pomidory i papryki? 😉 Dlatego zachęcam do różnorodności! Dodaj doniczkę z ziołami, doniczkę z łąką kwietną, donicę z roślinami miododajnymi, postaw na różne odmiany tych pomidorów czy papryk. Może uda Ci się na balkonie wprowadzić jakieś piętra roślinności w postaci krzewów? Może dasz się przekonać i zbudujesz domek dla owadów? Poidełko dla owadów lub ptaków? Tak czy inaczej, im większa różnorodność (i flory i fauny) tym większa stabilność ekosystemu. Im więcej miejsc gdzie mogą bytować różnego rodzaju owady, tym większa szansa że ruszą z odsieczą jak tylko pojawi się ta przeklęta mszyca. Obecność tych wszystkich stworzeń sprawi, że Ty jako ogrodnik będziesz mieć mniej pracy! A chyba dobrze jest sobie upraszczać życie tam gdzie tylko się da? 😉