Maj upłynął mi pod znakiem pomidorowych smutków i radości. Chociaż tych smutków było zdecydowanie więcej – z ok. 50 siewek, ostały mi się 3. Było nad czym płakać.
I najgorzej, że tak naprawdę to ciężko mi jest stwierdzić co się stało. Miały dobre podłoże, miejsce to samo co każdego roku, nasiona były dobrej jakości… Jedyne czego nie zrobiłam to nie zaprawiałam nasion, nie odkażałam podłoża (było to już specjalne podłoże do wysiewu).. A siewki tak czy inaczej marniały z dnia na dzień. Jako, że kilkoro z Was pisało do mnie z prośbami o pomoc, opisując podobne objawy, postanowiłam przeprowadzić badanie i zapytać większej liczby czytelników – Jak tam Wasze pomidory? I co się okazało? Że byłam w zdecydowanej mniejszości 😉 Na ankietę odpowiedziało ponad 200 osób i zdecydowana większość z Was oceniła pozytywnie swoje tegoroczne sadzonki.
Okazało się również, że nie ma zbytniej zależności pomiędzy wykonywanymi przez Was zabiegami, terminem wysiewu nasion, ich pochodzeniu, a efektem końcowym. Pojawiały się drobne pozytywne zależności, przeciętnie ocenialiście swoje sadzonki lepiej jeśli:
- wysiewaliście zgodnie z kalendarzem biodynamicznym
- używaliście nawozów sklepowych
- nie wykonywaliście żadnych oprysków
- zaprawialiście nasiona
I w tej ostatniej kwestii zależność była najsilniejsza, co widać na poniższym wykresie:
I to jest chyba jedyny silny wniosek jaki można wyciągnąć z badania – siewki rosną i wyglądają lepiej jeśli przed wysiewem zaprawimy nasiona. Reszta korelacji moim zdaniem jest tak niska, że nie można na jej podstawie wyciągać silnych wniosków.
Więcej wykresów znajdziesz tutaj: Pobierz wyniki badania dot. wysiewu pomidorów
To co w takim razie z pomidorami na słonecznym balkonie?
Nie pozostało mi nic innego, jak zaopatrzyć się w gotowe sadzonki. Padło na sklep Pomidorlandia.pl – przekonał mnie ich wybór ciekawych odmian.
Przyszły bardzo ładnie zapakowane i zabezpieczone, spore i zdrowe, wyraźnie opisane sadzonki.
Niestety nie może być zbyt kolorowo 😉 Zamówienie przyszło niekompletne, brakowało 2 zamówionych przeze mnie odmian. Pisałam już do sklepu z prośbą o wyjaśnienie i czekam na odpowiedź. Dam Wam znać jak sprawa się rozwiąże.
Pomidory już są posadzone w swoich docelowych doniczkach i prezentują się następująco:
Anna Russian Banana
Wild Card Blues
Cherry Roma
Tigerella
San Marzano
Cerise
Bulgarian Triumph
Green Tiger
Baselbieter Roeteli
No i moje maleństwa 🙂
Riesentraube
Rose Quartz Multiflora
Opal Essence
Muszę przyznać, że jestem zadowolona z zakupów. Mam teraz nadzieję, że pomidorom się u mnie spodoba i odwdzięczą się sporymi plonami 😉 Będę Was informować na bieżąco 🙂
A co z resztą roślin?
Jeśli chodzi o inne rośliny to część ziół nie przezimowała – lubczyk nie odbił, rozmaryn usechł, oregano i niektóre mięty też postanowiły nie pokazywać się na wiosnę, no i straciłam lawendę. Te zimy są tak naprawdę coraz trudniejsze – szczególnie jak jest niewiele opadów śniegu a przychodzą większe mrozy. Wtedy korzenie są dużo bardziej narażone na te niskie temperatury… Na przyszły sezon będę musiała pomyśleć o tym jak je lepiej zabezpieczyć. Niemniej jednak spora część przetrwała: kilka mięt, estragon, tymianek, cząber, stewia i jedna truskawka 🙂 Do kompletu dokupiłam oregano złociste, melisę, lubczyk i dwie nowe truskawki. Dosiałam też kilka sadzonek bazylii.
Z papryczek chili mam w tym roku te dłuższe (bez nazwy 🙂 ) z poprzednich sezonów, oraz sadzonkę jalapeno od koleżanki.
Wszystko oczywiście możecie zobaczyć na zdjęciach w uzupełnionej galerii: zdjęcia z sezonu 2016 🙂
A jak tam u Was? Mam nadzieję, że wyniki ankiety nie kłamią i zdecydowana większość z Was jest zadowolona ze swoich sadzonek 🙂