Byłam tydzień u Rodziców, wczoraj wróciłam. W tym czasie na balkonie trochę się pozmieniało … a przede wszystkim – zaczerwieniły się pomidorki! 🙂
Jeszcze ich nie próbowałam, pewnie będą dziś na kolację lub jutro na śniadanie 🙂 są pięknie czerwone, a na krzaczkach jeszcze jest trochę takich, które muszą dojrzeć. Żółte pomidorki koktajlowe też pomału zaczynają nabierać kolorków:
Kolejną niespodziankę sprawiła mi Chili Pimenta, którą w ramach eksperymentu wystawiłam na balkon. Mówię, że w ramach eksperymentu bo wszystkie inne papryczki chili trzymam w domu – wyczytałam na forach internetowych, że na zewnątrz sobie nie poradzą, że noce mogą być za zimne itp. Ta jedna stoi na zewnątrz już od połowy czerwca i nic się z nią niedobrego nie dzieje 🙂 wręcz przeciwnie – owady wyręczają mnie w zapylaniu 🙂 Na papryczkach stojących w pomieszczeniu będę sama musiała zapylać kwiatki 😉 a tak na zewnątrz już mogę obserwować efekty tego zapylania 😉
Przy okazji powrotu z wyjazdu postanowiłam również balkon uporządkować. Wyrzuciłam zawartość doniczki, w której była posadzona rukola. Siać jej w tym roku już nie będę bo nie będę miała czasu jej doglądać, zabiorę się za to w przyszłym sezonie.. Wywaliłam też „kwiatki”, które miały odstraszać owady – mieszanka kupiona w markecie.. niestety niewiele z nich wyrosło. I trzecią ofiarą w porządkach była doniczka, w której miałam sałatę, rzodkiewki i szczypiorek. Szczypiorek wykopałam i przesadziłam do mniejszej doniczki a reszta poszła do śmietnika.. Dodatkowo poprzesuwałam wszystkie doniczki i pozamiatałam cały balkon 🙂 Zostało mi tylko umyć kafelki, ale to jutro 😛 W każdym razie jestem z siebie dumna 😀 Po moich porządkach balkon wygląda tak:
Papryczki chili w pokoju obok też rosną jak szalone 🙂 mają pełno kwiatków, które przestałam obrywać i teraz muszę zacząć je zapylać pędzelkiem 🙂 I niedługo też powinny zacząć cieszyć moje oczy papryczkami 🙂 nie mogę się już doczekać!
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ah, te moje pomidorki. Aż żal patrzeć tyle zalążków nowych kwiatków, a tu nic….troszkę się rozwiną a potem bęc i usychają 🙁 a moja córcia tak chodzi koło nich i chodzi i tylko mniam mniam, a tu ledwie 4 pomidorki są. Oj za rok to ja muszę coś wymyślić aby ta zaraza mnie nie wzięła.
O rany, masz takie rzeczy na balkonie, REWELACJA!:D Zazdroszczę!
Haha no trochę tego jest 🙂
Witam
Piękne te twoje pomidorki, zazdroszczę takich zbiorów. A u mnie problem się nowy pojawił, mianowicie mam kwiatki, po czym przed samym rozkwitnięciem wysychają. W związku z czym mam bardzo mało pomidorków 🙁 Jakieś rady ???
U mnie też duża część kwiatków obeschła ale to ze względu na zarazę ziemniaczaną 🙁 A zapylasz w jakiś sposób te kwiatki? Niezapylone opadają.. trzeba lekko krzaczkiem potrząsać żeby kwiatki zostały zapylone i wykształciły owoce. Albo zdać się na owady 🙂
Tak, potrząsam krzaczkami do tego dość wietrznie na moim balkonie jest. No cóż jest jak jest , w następnym roku myślę o pomidorkach maskotkach 😉 Słyszałaś może o nich?, koleżanka takie ma w tym roku i są bardzo obfite w owoce. Myślę tak sobie o zasadzeniu jakiś warzywek ale w domku a nie na balkonie może jakieś propozycje ?
Pozdrawiam
Właśnie te moje czerwone pomidorki to Maskotka 🙂 Ma zdecydowanie większą odporność niż żółty Cytrynek i myślę, że przy wcześniejszych opryskach mogłabym całkowicie wyeliminować ryzyko zarazy ziemniaczanej więc polecam 🙂 Ja w przyszłym roku chciałabym przetestować odmianę Koralik 😉 Chyba, że coś mi jeszcze wpadnie w oko po drodze 😉
A warzywa w domu? Wiesz w zasadzie można wszystko tylko kwestia miejsca i zapylania 😀 Ja mam papryczki chili i one są super do domu 🙂 chociaż ja swoje wystawiłam teraz na balkon ale to głównie dlatego, że nie chce mi się z pędzelkiem biegać i ich zapylać 🙂